Jeśli weźmiemy pod uwagę wynik, to obie reprezentacje spisały się poniżej oczekiwań. Jednak gra "biało-czerwonych" mogła się podobać, a na pewno nie można zarzucić zarówno siatkarzom, jak i siatkarkom braku ambicji, woli walki i zaangażowania. Siatkarze w fazie grupowej spisywali się wyśmienicie. Ograli Rosję, Serbię, Niemcy i Egipt. Jedynie Brazylia okazała się za mocna. Ćwierćfinałowy mecz z Włochami dostarczył wiele emocji i o porażce naszych siatkarzy zadecydowały niuanse. Jednak to wystarczyło, żeby prysły nadzieje na olimpijski medal. Siatkarki toczyły wyrównane pojedynki z Chinkami, Japonkami i Amerykankami. Wszystkie trzy przegrane, choć były szanse, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Czego zabrakło? Zimnej krwi, wiary we własne możliwości w decydujących momentach, łutu sportowego szczęścia? W efekcie Polki wróciły do kraju z tylko jednym zwycięstwem na koncie ze słabiutką Wenezuelą i poczuciem niedosytu, bo przecież mogło być o wiele lepiej. Ćwierćfinał, czyli cel minimum był przecież na wyciągnięcie ręki. Olimpiada w Pekinie to już jednak historia. Teraz najważniejsza jest przyszłość, która pełna jest znaków zapytania. Kto po Lozano? Era Raula Lozano dobiega końca. Argentyńczyk poprowadzi jeszcze polskich siatkarzy w barażach eliminacji do mistrzostw Europy z Belgią i będzie to jego pożegnanie z reprezentacją Polski. Krytycy Lozano, których nie brakuje, zacierają ręce. Nie można jednak zapominać o jego zasługach. W ciągu czterech lat pracy z "biało-czerwonymi" sprawił, że nasi siatkarze ze średniaków, którzy od czasu do czasu wygrywali z zespołami ze światowej czołówki, stali się zespołem, który potrafił walczyć z tuzami jak równy z równy. Jedynie na Brazylię "biało-czerwoni" nie mogli znaleźć recepty. Krok do przodu został zrobiony. Kto uczyni kolejny? Z jednej strony szkoda, że nie będzie to Lozano, bo doskonale zna swoich graczy, a i oni zachwalają pracę z Argentyńczykiem. Z drugiej strony, Lozano ostatnio za dużo przegrał i wydaje się, że reprezentacji potrzebny jest nowy bodziec, który popchnie naszych siatkarzy w odpowiednim kierunku. A to może uczynić nowy selekcjoner.