Piątkowy wieczór ponownie był trudny dla kibiców z Radomia. Siatkarki drużyny MOYA Radomka pojechały do Łodzi, by zmierzyć się z tamtejszymi Grot Budowlanymi. I już po raz piąty w tym sezonie po końcowym gwizdku nie miały się z czego cieszyć. Rywalki były zdecydowanie lepsze w pierwszym secie, którego wygrały 25:18. W drugim Radomka prowadziła nawet 22:18, by w kolejnych akcjach zdobyć już tylko punkt i przegrać partię. W trzecim też walka do pewnego momentu była wyrównana, a skończyło się zwycięstwem łodzianek 25:21. - Był moment, kiedy mogłyśmy wygrać co najmniej seta. Kto wie, co by było, może inaczej by nasz mental funkcjonował. W momencie, w którym mamy dużą przewagę i ją tracimy, ciężej się pozbierać. Mam wrażenie, że momentami byłyśmy nieobecne - przyznaje Marta Łyczakowska, rozgrywająca radomskiej drużyny. Mistrzynie Polski zostaną bez trenera? Przyszła oferta z Włoch MOYA Radomka Radom przeszła kadrową rewolucję. Klub sięgnął po reprezentantki Po pięciu porażkach w ośmiu meczach Radomka zajmuje dopiero ósmą pozycję w tabeli TAURON Ligi, a drużynę może jeszcze przeskoczyć Volley Wrocław. A przecież ten sezon miał wyglądać zupełnie inaczej. Już w poprzednich rozgrywkach zespół miał walczyć o przepustkę do gry w europejskich pucharach, a nie załapał się nawet do strefy play-off. Dlatego drużyna latem przeszła kadrową rewolucję. Pozostały w niej tylko cztery siatkarki, do których dołączyło sporo uznanych nazwisk. Największe to dwie etatowe reprezentantki Polski. Maria Stenzel od lat jest podstawową libero kadry, Monika Gałkowska pełni u Stefano Lavariniego funkcję drugiej rozgrywającej. Do tego zespół zasiliła m.in. środkowa reprezentacji Niemiec Marie Shoelzel i przyjmująca kanadyjskiej kadry Hilary Johnson. Do tego ograne w Tauron Lidze rozgrywające - Łyczakowska i Angelika Gajer. Pieczę nad całością objął Włoch Stefano Micoli, trener z doświadczeniem z Serie A, ale również ligi rumuńskiej i tureckiej, w której był asystentem. Jego zespół znów ma walczyć o wysokie cele. Tymczasem z Budowlanymi Gałkowska skończyła tylko 32 procent ataków. Johnson wypadła w ofensywie jeszcze słabiej, do tego miała problemy z przyjęciem. Schoelzel zanotowała dwa bloki, ale w ataku skończyła ledwie dwie z dziesięciu piłek. Obroniła się Stenzel, która skończyła mecz z dobrym, 67-procentowym wskaźnikiem pozytywnego przyjęcia i kilkoma efektownymi obronami. Marta Łyczakowska nie owija w bawełnę. "To nie może tak wyglądać" Radomka wyniki poniżej oczekiwań notuje od kilku tygodni, wygrała tylko jeden z pięciu ostatnich meczów. Co prawda trzeba przyznać, że rywali nie miała łatwych, bo grała już z trójką polskich reprezentantów w Lidze Mistrzyń i wzmocnioną drużyną Grupy Azoty Chemika Police. Ale do tego dochodzą wpadki z niżej notowanymi zespołami, jak przegrana sprzed tygodnia z UNI Opole. Nic więc dziwnego, że z wypowiedzi Łyczakowskiej przebija spore rozczarowanie. Być może radomskim siatkarkom pomoże kalendarz TAURON Ligi. Kolejne ligowe spotkanie rozegrają bowiem dopiero 4 grudnia. Będzie więc trochę czasu na spokojne treningi. Ale po nich czeka je poważny sprawdzian, bo rywalkami będą siatkarki BKS-u Bostik Bielsko-Biała. To rewelacja sezonu, która dopiero w czwartek przegrała pierwsze ligowe spotkanie. Sprawdź tabelę siatkarskiej TAURON Ligi