W 1976 roku Lech Łasko został graczem drużyny Huberta Jerzego Wagnera. Na igrzyskach olimpijskich w Montrealu reprezentacja Polski sięgnęła po złoty medal. Wtedy jeszcze stawiał on dopiero pierwsze kroki w "wielkiej siatkówce", dlatego w Kanadzie pełnił głównie rolę rezerwowego. Kolejne lata przyniosły jednak kolejne sukcesy, a co za tym idzie wzrost pozycji w drużynie. Kilka lat po sukcesie z Montrealu Lech Łasko postrzegany był jako jeden z liderów biało-czerwonych. Aż czterokrotnie zdobywał z drużyną narodową wicemistrzostwo Europy. Do gabloty z trofeami dołożył również puchary wywalczone w siatkówce klubowej. Największe sukcesy celebrował w barwach Gwardii Wrocław- trzy mistrzostwa Polski, a do tego dwa wicemistrzostwa. Jak to w sporcie bywa, drogą ojca podążył jego syn Michał. Z tym że sukcesy świętował z pobrzmiewającym w tle "Il Canto degli Italiani". Jaki ojciec, taki syn. Tyle że w innych barwach narodowych Kontrowersyjne zmiany przed igrzyskami. Bartosz Kurek stanowczo reaguje. "To jest parodia" Jako że ojciec po zakończeniu wyemigrował do Włoch, Michał pierwsze kroki stawiał w tamtejszych klubach. Trenerzy szybko dostrzegli drzemiący w nim talent, a zanim zdążył się obejrzeć nadeszło powołanie do kadry narodowej...Włoch. Atakujący wychowywał się od czwartego roku życia na Półwyspie Apenińskim, dlatego nie musiał zmagać się z żadnym dylematem natury moralnej przy wyborze barw narodowych. Rosły siatkarz wyróżniał się na tle całej ligi i w 2005 roku został włączony do reprezentacji, z którą od razu osiągnął wielki sukces. Włosi w półfinale pokonali 3:2 Serbię i Czarnogórę, a w finale czekali na nich pretendenci do tytułu - Rosjanie. Po wyniszczającej 5-cio setowej walce górą była reprezentacja Włoch. Tym samym zgarnęła ona szósty już w historii tytuł mistrzów Europy. - Wychowałem się w środowisku, w którym siatkówka była obecna niemal przez cały czas, bo zarówno mama jak i tato byli związani z tą dyscypliną. Poza tym miałem to szczęście, że dorastałem blisko osoby, która w sporcie osiągnęła sukces. Tato był dla mnie przykładem, ale nigdy nie ciągnął mnie na treningi, nie namawiał do gry. Wprost przeciwnie - dawał mi maksymalną wolność w podejmowaniu decyzji - zdradził siatkarz w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego". Kariera klubowa Michała Łasko poprowadziła przez Polskę Niewykluczone, że ojczyzna ojca podświadomie przyciągała zawodnika. W 2011 roku zdecydował się na powrót do kraju, w którym się urodził. Podpisał wówczas kontrakt z Jastrzębskim Węglem. W przeciągu czterech sezonów Michał Łasko dwa razy odbierał brązowy medal mistrzostw Polski. Jastrzębskiemu Węglowi w 2014 roku nie udało się wygrać Final Four Ligi Mistrzów, choć Łasko pracował na boisku za dwóch. Został wtedy najlepiej punktującym zawodnikiem finałów. Katastrofa polskich siatkarzy. Marcin Janusz nie kryje żalu. "To boli najbardziej" W pamięci kibiców zapadł przede wszystkim jako członek potężnego duetu, który w reprezentacji stworzył razem z innym siatkarzem urodzonym poza granicami Włoch - Ivanem Zaytsevem. "Cristiano Savani, Michal Lasko i Ivan Zaytsev siłą Włoch" - tytułował jeden z tekstów przed półfinałowym pojedynkiem Polska - Włochy podczas mistrzostw Europy w 2011 roku portal Sport Interia. I niestety nie pomyliliśmy się. Italię do triumfu poprowadziła właśnie wspomniana trójka. W finale Łasko i spółka musieli uznać jednak wyższość Serbów. Po czterech latach w Jastrzębskim Węglu atakujący miał jeszcze krótkie epizody w chińskim Sichuan Chengdu, Hydra Latina, a także w Rosji, gdzie reprezentował barwy Ural Ufa. W żadnym z tych zespołów nie występował jednak dłużej niż rok. Bogatą i długą karierę zdecydował się zakończyć w 2019 roku. Ostatnim klubem na jego siatkarskiej drodze była Roma Volley. Michał Łasko zapisał się w historii włoskiej siatkówki złotymi zgłoskami. Najlepiej świadczy o tym otrzymany w 2016 roku Order Zasługi Republiki Włoskiej, który stanowi najwyższe możliwe w tym kraju odznaczenie.