"Nie traktujemy tego meczu jak rewanżu" - mówili zgodnie siatkarze obu ekip, którzy po raz ostatni spotkali się we wrześniu 2009 roku w finale mistrzostw Europy w Izmirze. Przebieg meczu potwierdził opinię kapitana biało-czerwonych Piotra Gruszki, że do wysokiej formy drużynie wiele jeszcze brakuje, a spotkania z Francją to doskonałe przetarcie przed rozpoczynającą się za tydzień Ligą Światową. W polskim zespole widać było jeszcze brak zgrania, dochodziło do nieporozumień i pomyłek. W bloku dobrze spisywał się środkowy Patryk Czarnowski, który nawet w pojedynkę potrafił zatrzymać rywali. Seryjnie popełniane błędy po obu stronach siatki sprawiły, że prowadzenie co chwila się zmieniało. Dopiero w końcówce pierwszego seta doszło do wymiany punkt za punkt. Ostatecznie Polacy zwyciężyli 30:28. W drugim od początku Francuzi narzucili własny styl gry. Mylili się znacznie mniej, a Polacy nie potrafili znaleźć recepty na zagrywki Earvina Ngapetha. Zdołali doprowadzić jeszcze do remisu 16:16, ale partia zakończyła się wygraną Trójkolorowych 25:21. Gdy wydawało się, że trzeci set zakończy się podobnie do drugiego, uwagi selekcjonera Daniela Castellaniego zaczęły przynosić skutek. Coraz lepiej funkcjonowała obrona, a kontrataki przynosiły punkty. Ze stanu 13:16 zrobiło się 18:18, a po chwili Polacy wyszli na prowadzenie i do końca już go nie oddali - 25:23. Na boisku pojawił się po raz pierwszy przyjmujący Asseco Resovii Mateusz Mika, którego rzeszowska publiczność przywitała głośną owacją. Pogoń za Francuzami w czwartym secie nie była już tak skuteczna. Odrabianie strat Polacy rozpoczęli zbyt późno i przegrali 23:25. Losy meczu rozstrzygnęły się w tie-breaku. Tym razem mistrzowie Europy od początku mieli inicjatywę. Wygrali 15:10 i całe spotkanie 3:2. W niedzielę o godz. 14.45 rozpocznie się rewanż. Po meczu powiedzieli: Daniel Castellani, trener reprezentacji Polski: "Cieszy mnie, że wróciliśmy do grania w reprezentacyjnym rytmie. Ten mecz pokazał, że przed nami jeszcze sporo pracy i wiele rzeczy do poprawienia. Przede wszystkim przygotowanie fizyczne. Francuzi zawsze czymś zaskakują, tym razem z bardzo dobrej strony pokazał się rozgrywający Benjamin Toniutti. W niedzielę drużyna zagra w zmienionym składzie i chciałbym dać szansę gry jak największej liczbie zawodników". Piotr Gruszka, kapitan reprezentacji Polski: "Zagraliśmy pięć setów, to na pewno bardzo pożyteczne ze szkoleniowego punktu widzenia. Ten pierwszy sprawdzian może cieszyć, zwłaszcza, że wygraliśmy. Atmosfera w Rzeszowie była jak zwykle bardzo dobra, bo to miasto żyje siatkówką". Philippe Blain, trener reprezentacji Francji: "Mecz mógł się podobać kibicom ze względu na długie i ciekawe wymiany. Mieliśmy kłopoty w przyjęciu i nad tym musimy jeszcze popracować, ale widzę, że mój zespół ma wolę walki i ducha zwycięstwa. Tylko dzięki ambitnej postawie doprowadziliśmy do tie--breaka. Jestem zadowolony zwłaszcza z młodych zawodników, którzy wśród doświadczonych graczy radzili sobie bardzo dobrze". Polska - Francja 3:2 (30:28, 21:25, 25:23, 23:25, 15:10) Polska: Piotr Gruszka, Bartosz Kurek, Patryk Czarnowski, Łukasz Żygadło, Michał Ruciak, Marcin Możdżonek, Paweł Zatorski (libero) oraz Michał Bąkiewicz, Karol Kłos, Zbigniew Bartman, Mateusz Mika. Francja: Antonin Rouzier, Benjamin Toniutti, Ngapeth Earvin, Guillaume Samica, Jean-Philippe Sol, Edouard Rowlandson i Hubert Henno (libero) oraz Romain Vadeleux, Oliver Kieffer, Baptiste Geiler, Nicolas Marechal, Yannick Bazin.