W tym sezonie Perugia zdobyła już Superpuchar Włoch i klubowe mistrzostwo świata. W niedzielę udźwignęła rolę faworyta i zdobyła trzecie trofeum. Monza awansowała do finału po zaskakującym zwycięstwie z Itasem Trentino, ogrywając mistrzów Włoch w tie-breaku. Napędzeni tą wygraną siatkarze szybko zbudowali sobie przewagę nad Perugią. Najskuteczniejszy w drużynie Monzy był Kanadyjczyk Arthur Szwarc. Po drugiej stronie nierówno grali skrzydłowi, a wśród nich Kamil Semeniuk, który ponownie stworzył parę przyjmujących z Ukraińcem Ołehem Płotnickim. Sygnał do odrabiania strat dał Wilfredo Leon. Tak jak dzień wcześniej w półfinale z Allianzem Milano wchodził na boisko na zagrywkę. W sobotę to jego serwis zakończył spotkanie. W niedzielę znów napędził zagrywkami strachu rywalom, ale Perugia nie odrobiła strat - przegrała pierwszego seta 22:25. Perugia odzyskała rytm. Wassim Ben Tara musiał opuścić boisko Drugą partię Perugia rozpoczęła jednak znakomicie - od prowadzenia 4:0. Nie oznaczało to jednak spacerka, bo rywale szybko nawiązali kontakt. Skuteczny w tym secie był jednak Wassim Ben Tara, atakujący Perugii z polskimi korzeniami. Flavio Gualberto dobrze spisywał się w bloku, Perugia wygrała 25:21. Rozpędzony zespół trenera Angelo Lorenzettiego prawdziwy popis dał w trzecim secie. Świetnie spisywał się Semeniuk, a siatkarze Monzy wyraźnie spuścili z tonu. Reprezentant Polski zamienił w tej partii na punkt każdą z sześciu piłek w ataku, jakie otrzymał od Simone Giannellego. Wygrana Perugii ani przez chwilę nie była zagrożona. Skończyło się siatkarskim nokautem 25:15. Na początku czwartej partii przed Perugią pojawiły się jednak problemy. Monza szybko odskoczyła na cztery punkty. Przewagę zawdzięczała przede wszystkim świetnym zagrywkom. Dobrze spisywał się w tym elemencie środkowy Gianluca Galassi, który zanotował łącznie cztery asy serwisowe. Perugia odrobiła jednak straty w jednym ustawieniu, doprowadzając do remisu 12:12. W drugiej części seta było dużo emocji, ale przed końcówką drużyna Polaków odskoczyła na dwa punkty. Przed ostatnimi akcjami seta przeżyła jednak dramatyczne chwile. Skurcze dopadły Ben Tarę, który musiał opuścić boisko. Jego drużyna utrzymała jednak prowadzenie, wygrywając 25:23. A potem rozpoczęło się świętowanie. Mistrz Polski rozbił wielkiego rywala. Zaskakujący ruch włoskiego trenera Kamil Semeniuk znów zachwycił. Wilfredo Leon pomógł zagrywką Semeniuk był jednym z bohaterów spotkania. Zakończył mecz z dorobkiem 18 punktów - żaden zawodnik Perugii nie zdobył ich więcej. 16 "oczek" to wynik jego świetnych ataków, dwa punkty dodał blokiem. Leonowi tym razem nie udało się zanotować żadnego asa serwisowego. Obaj siatkarze mają szansę na jeszcze jedno trofeum w tym sezonie - zwycięstwo w rozgrywkach włoskiej SuperLega. Po nieudanym poprzednim sezonie Perugia nie występuje bowiem w europejskich pucharach. Bartosz Kurek pręży muskuły. Znakomity wyczyn kapitana polskiej kadry