Siatkarskie rozgrywki długo przebiegały bez większych zakłóceń, ale szalejący Omikron w końcu dał im się we znaki. W tym tygodniu udało się rozegrać tylko dwa z czterech ćwierćfinałów Pucharu Polski, w weekend z powodu COVID-19 pauzują dwie drużyny PlusLigi. To mistrzowie i wicemistrzowie Polski, którzy trafili na izolację w odstępie kilku dni. Kędzierzynianie musieli przełożyć już aż cztery spotkania. Do meczu w krajowym pucharze doszły dwa starcia w lidze i jedno w Lidze Mistrzów. To ostatnie, z Lokomotiwem, udało się przełożyć na 12 lutego. Zamiast we własnej hali ZAKSA zagra jednak na wyjeździe - w Nowosybirsku. Przynajmniej taki jest plan, bo na razie siatkarze wciąż nie mogą trenować. Na izolację trafiła zdecydowana większość drużyny. Odosobnienie ominęło tylko tych, którzy zarazili się koronawirusem trochę wcześniej. - Samopoczucie chłopaków jest bardzo dobre. Najważniejsze jest zdrowie zawodników, dlatego po zakończonej izolacji zostaną u wszystkich siatkarzy przeprowadzone badania kontrolne, stwierdzające aktualny stan zdrowia. Mamy nadzieję, że wyniki dadzą jednoznacznie pozytywny obraz, a spotkanie z Mariborem odbędzie się w planowanym terminie - informuje Maciej Drop, rzecznik prasowy ZAKS-y. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i maraton w Lidze Mistrzów. 9 tysięcy kilometrów ZAKSA jest w trudnej sytuacji, bo przed nią kluczowe mecze w Lidze Mistrzów. Wciąż walczy o awans do ćwierćfinału. Z Merkurem Maribor jej siatkarze mają zagrać już we wtorek, niemal prosto po opuszczeniu domów. I choć w pierwszym spotkaniu bez problemów ograli rywali 3:0, mecz po 10 dniach bez treningów może być wyzwaniem. Prosto ze Słowenii obrońcy tytułu sprzed roku ruszą do Nowosybirska. Cztery dni po meczu z Lokomotiwem znów mają znaleźć się na południu Europy, by zagrać na wyjeździe z Cucine Lube Civitanova. W kilka dni kędzierzynianie przemierzą więc ponad 9 tysięcy kilometrów. A trzy dni po meczu we Włoszech czeka ich starcie w PlusLidze ze Ślepskiem Malow Suwałki. Jeśli ZAKSA awansuje do finału Pucharu Polski, do końca lutego może rozegrać siedem spotkań. Jastrzębski Węgiel. Były ciężkie przypadki, ale jest lepiej Na początku przyszłego tygodnia do treningów mają wrócić również siatkarze Jastrzębskiego Węgla. W drużynie mistrzów Polski pozytywny wynik badania na COVID-19 miało sześciu zawodników i jeden z członków sztabu szkoleniowego. Kibiców poruszył jednak komunikat klubu, w którym pojawiła się informacja, że część siatkarzy przechodzi zakażenie dość ciężko. - Choroba przebiegała w różny sposób. Niektórzy siatkarze przechodzili ją bezobjawowo. Było jednak kilka cięższych przypadków, przy których choroba wiązała się z dużym osłabieniem organizmu. Z każdym dniem czują się jednak coraz lepiej - mówi Marcin Fejkiel, oficer prasowy Jastrzębskiego Węgla. Jastrzębski Węgiel leci do Bułgarii Wśród tych, którzy mimo pozytywnego wyniku testu czuli się dobrze, był między innymi Benjamin Toniutti. Francuski rozgrywający chwalił się treningami z córkami w mediach społecznościowych. Jako że chorował również jego zmiennik, Eemi Tervaportti, jastrzębianie musieli przełożyć dwa spotkania. Również ich na pierwszy ogień po powrocie czeka wyjazdowy mecz w Lidze Mistrzów. W czwartek 10 lutego ich rywalem będzie Hebar Pazardżik z Bułgarii. Mistrzowie Polski są jednak w lepszej sytuacji niż ZAKSA. Po czterech zwycięstwach zapewnili sobie bowiem pierwsze miejsce w grupie A i awans do ćwierćfinału. Klub miał więc rozważać nawet wysłanie do Bułgarii rezerwowego składu, ale wszystko wskazuje na to, że uda się polecieć tam w mocniejszym zestawieniu. Podobnie jak ZAKSA, kalendarz Jastrzębskiego Węgla na najbliższe tygodnie jest jednak wypełniony meczami niemal po brzegi.