Transfer Aleksandra Śliwki do ligi japońskiej znów skierował oczy tamtejszych kibiców na polskich siatkarzy. Jeszcze w poprzednim sezonie na parkietach Dalekiego Wschodu szalał Bartosz Kurek. W tym sezonie miał to robić Śliwka. Fani musieli jednak dość długo na niego czekać. Po sezonie reprezentacyjnym przyjmujący miał problemy z kolanem. Dopiero przed tygodniem udało mu się dojść do pełnej sprawności i zadebiutować w Suntory Sunbirds. Ale nerwowe wyczekiwanie na najlepszą wersję Śliwki można uznać za zakończone. Już przed tygodniem, w drugim występie w lidze, odebrał nagrodę dla MVP, dając show przed tysiącami kibiców. W sobotę rano czasu polskiego ponownie pokazał się ze świetnej strony, wydatnie przyczyniając się do zwycięstwa Sunbirds z Toray Arrows. A ta wygrana nie przyszła wcale łatwo. Drużyna Śliwki przegrała bowiem pierwszego seta 23:25. W drugim zwyciężyła dopiero po zaciętej grze na przewagi, 33:31. Trzecia partia, wygrana przez Sunbirds 25:23, także była wyrównana. Dopiero w ostatnim secie zespół Śliwki zyskał osiem punktów przewagi i dokończył dzieła, wygrywając 25:17, a w całym meczu 3:1. Polski siatkarz był ważną postacią ofensywy swojego zespołu. Zdobył 16 punktów, w tym trzy blokiem. Świetnie spisał się również w obronie, podbijając aż 12 piłek. Jego drużyna wygrała czwarty mecz w tym sezonie. "Czasami się denerwują". Wilfredo Leon opowiada o tym, co dzieje się po meczach Aleksander Śliwka od razu błysnął. Ale Maciej Muzaj jeszcze bardziej Jeszcze bardziej imponująco wygląda ofensywny dorobek drugiego z polskich siatkarzy, którzy występują w tym sezonie w Japonii. Maciej Muzaj, który podkreśla, że dzięki grze na Dalekim Wschodzie chce wrócić do reprezentacji Polski, znów był motorem napędowym Tokio Greatbears. Zdobył dla swojego zespołu aż 25 punktów, notując 18 z nich atakiem, 2 serwisem i aż 5 blokiem. Kolejny udany występ 30-letniego atakującego - już wcześniej kończył mecze z dorobkiem ponad 20 punktów - nie dał jednak zwycięstwa Greatbears. W tie-breaku, przegranym 13:15, lepszy okazał się bowiem zespół JTEKT Stings. Drużyna, w której występują m.in. Torey Defalco czy Ricardo Lucarelli, prowadzona przez polskiego trenera Michała Mieszko Gogola, spisuje się kapitalnie. Po dziewięciu rozegranych meczach ma na koncie osiem zwycięstw i jest wiceliderem tabeli ligi japońskiej. Łukasz Kaczmarek wprost przed powrotem do Kędzierzyna. Mówi o emocjach