Projekt kroczył w stronę finału w świetnym stylu. Wyeliminował drużyny ze Słowenii, Francji i Rumunii. W półfinale przeciwko siatkarzom z Finlandii chwilami miał niespodziewane problemy, ale siatkarze ze stolicy nie zawiedli polskich kibiców. W pierwszym meczu w Finlandii Projekt nie dał rywalom szans i wygrał w trzech krótkich setach. Najważniejszym aktorem tamtego widowiska w szeregach warszawian był Bartłomiej Bołądź. Na początku rewanżu na Torwarze Projekt wygrał trzy pierwsze akcje, od razu meldując się na boisku punktowym blokiem. Już po kilku minutach parkiet musiał jednak opuścić Jan Firlej. Rozgrywający Projektu i reprezentacji Polski źle się poczuł i zastąpił go Maciej Stępień. Gra się wyrównała, rywale objęli nawet prowadzenie. Kiedy zablokowali atak Bołądzia, Projekt przegrywał 10:12. Warszawianie te straty dość szybko odrobili, ale nie potrafili na dobre odskoczyć przeciwnikom. Mimo wszystko przed końcówką wypracowali sobie dwupunktową przewagę. Choć na lewej stronie męczył się Kevin Tiliie - skończył tylko dwa z siedmiu ataków - gospodarze wygrali 25:20. Decydujący punkt to efekt warszawskiego bloku. Koniec panowania ZAKS-y w Europie. Dramatyczne chwile w Lidze Mistrzów Akaa Volley zaskoczył Projekt Warszawa. Odpowiedź na miarę finału Drugi set okazał się dla warszawian jeszcze trudniejszy. Goście prezentowali się coraz lepiej, już na początku Projekt przegrywał 1:4. Rywale z Finlandii świetnie spisywali się zwłaszcza w atakach ze środka i utrzymywali się punkt, dwa przed polską drużyną. Kiedy zagrywką zaskoczył ją Petteri Tyynismaa, a po chwili warszawianie nadziali się jeszcze na szczelny blok, Projekt sensacyjnie przegrywał już 12:18. Trener warszawian Piotr Graban nie tylko przerywał grę, ale i przywołał z ławki rezerwowych Linusa Webera. Niemiec zastąpił Bołądzia. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Punkt zagrywką zdobył Tillie, ale nie udało się dogonić przyjezdnych. Projekt przegrał 18:25. Finowie mogli więc uwierzyć, że będą w stanie odwrócić losy dwumeczu. Ale wciąż to siatkarze z Warszawy byli o jednego wygranego seta od finału. Na trzecią partię do szóstki wrócił Bołądź. Po kilku wyrównanych minutach w końcu zaczęła działać warszawska zagrywka. W polu serwisowym błysnął Jurij Semeniuk, jego drużyna prowadziła 15:11. Od tej pory gospodarze pilnowali prowadzenia. Skuteczny był Bołądź, który w tym secie zdobył aż 11 punktów. Rywale odpowiadali przede wszystkim atakami Mateja Smidla. Jego osiem "oczek" w trzeciej partii to było jednak za mało na Projekt. Wynik na 25:18 ustalił kolejnym asem serwisowym Semeniuk. To był punkt na wagę pewnego awansu do finału. Puchar Challenge. Rezerwowy Projekt Warszawa przypilnował wygranej Kiedy najważniejsza sprawa była już rozstrzygnięta, obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany. W drużynie z Warszawy na boisku pojawili się m.in. Jakub Kowalczyk, Jędrzej Gruszczyński czy Karol Borkowski. Rezerwowa szóstka Projektu szybko odskoczyła rywalom na trzy punkty. Gorzej radzili sobie zmiennicy z Finlandii. Problemy zagrywką sprawiał im Borkowski, przewaga gospodarzy wzrosła do ośmiu punktów. Skończyło się wygraną 25:17 i tańcem radości na środku boiska. W finale Projekt zmierzy się z Vero Volley Monza. Włoska drużyna w półfinale wyeliminowała Galatasaray Stambuł. Dotąd Puchar Challenge wygrała tylko jedna polska drużyna: w 2012 r. triumfował AZS Częstochowa. Wielki triumf w polskiej bitwie w pucharach. Znakomity Kłos, wściekły Bieniek Projekt: Bołądź, Wrona, Grobelny, Firlej, Semeniuk, Tillie - Wojtaszek (libero) oraz Stępień, Weber, Gruszczyński (libero), Borkowski, Kowalczyk Akaa Volley: Smidl, Tyynismaa, Heiskanen, Jantti, Pozo-Hernandez, Niemi - Pineau (libero) oraz Tikkala, Iwanow, Taponen, Vuori, Rasanen