Wygrana 3:1 w meczu wyjazdowym stawiała Asseco Resovię w dobrej sytuacji przed rewanżem. Do awansu wystarczało im wygranie dwóch setów. W dodatku rzeszowianie pozostawali niepokonani we wszystkich rozgrywkach od 10 spotkań. Tę serię przedłużyli we wtorek, pieczętując awans do półfinału. I to mimo że do meczu z Fenerbahce przystąpili osłabieni, a w dodatku rywale naskoczyli na nich w pierwszym secie. Pierwsze akcje premierowej partii nie wskazywały na problemy rzeszowian. Szybko udało im się zablokować dwukrotnego mistrza olimpijskiego Earvina Ngapetha - ścianę na siatce postawili Karol Kłos i Klemen Cebulj. Słoweniec stworzył parę przyjmujących z Lukasem Vasiną, bo do gry nie był gotowy Bartosz Bedorz. Reprezentant Polski i jeden z liderów Resovii doznał kontuzji w ostatnim spotkaniu PlusLigi z Treflem Gdańsk i w najbliższych spotkaniach nie zagra. Wkrótce Kłos zdobył jeszcze jeden punkt blokiem, ale potem na siatce zaczęli dominować goście. Napędzała ich jednak przede wszystkim znakomita zagrywka. Po "skrócie" Fabiana Drzyzgi prowadzili 13:11. Kiedy od siebie asa serwisowego dołożył Ngapeth, przewaga wzrosła do czterech punktów. I końcówka partii była rozgrywana już pod ich dyktando. Fenefbahce wygrało 25:17. Turkom nie przeszkodziły kontuzje - grać od dłuższego czasu nie może ich podstawowy atakujący Drażen Luburić, a po porannym treningu, już w Rzeszowie, z urazem wypadł podstawowy przyjmujący Yigit Kulmezoglu. Cios w polski klub. To może być koniec sezonu gwiazdy Puchar CEV. Asseco Resovia się podniosła, Fabian Drzyzga żegna się z rozgrywkami Przegrana partia nie była jeszcze wielkim problemem dla rzeszowian, ale za to poważnym ostrzeżeniem. I drugiego seta rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po udanych akcjach Stephena Boyera prowadzili 4:0. Turecki zespół zaczął odrabiać straty, zniwelował je do dwóch punktów. Ale po wygranym challenge'u na żądanie trenera Tuomasa Sammelvuo gospodarze ponownie odskoczyli, prowadzili 15:10. W polu zagrywki szalał Cebulj, z jego serwisem nie mógł sobie poradzić nawet Ngapeth. Fenerbahce jeszcze zmniejszyło straty, ale w ważnym momencie rzeszowski blok powstrzymał Ngapetha. Resovia zwyciężyła pewnie, 25:19. Po przegranym secie drużyna Drzyzgi była już pod ścianą. Dwukrotny mistrz świata to jedna z legend Asseco Resovii, w której spędził łącznie osiem sezonów. W ostatnim, przed rokiem, sięgnął po historyczne trofeum - wzniósł Puchar CEV. Ćwierćfinał w Rzeszowie był dla niego powrotem do hali Podpromie, ale po porażce 1:3 w pierwszym meczu musiał spodziewać się trudnej przeprawy. Trzeciego seta Fenerbahce rozpoczęło od dwupunktowego prowadzenia, ale Resovia błyskawicznie odrobiła straty przy zagrywkach Boyera. Po błędzie Denisa Karjagina gospodarze prowadzili już 9:6. Przewaga rosła, po kolejnym bloku Kłosa wynosiła już sześć punktów. Trener gości Slobodan Kovać próbował ratować sytuację przerwami, ale efektów nie było. Rzeszowianie od tej pory już kontrolowali wynik. Skończyło się pewną wygraną 25:21 - i już po ostatniej akcji trzeciej partii publiczność mogła świętować z drużyną awans do półfinału. Mecz trzeba było jednak jeszcze dokończyć. Na czwartą partię trenerzy obu drużyn posłali mocno przemeblowane składy. Po rzeszowskiej stronie pojawili się m.in. 19-letni przyjmujący Bartosz Zych, a także atakujący Jakub Bucki. Po asie serwisowym tego ostatniego Resovia prowadziła 11:8. Od tej pory jej przewaga konsekwentnie rosła. Fenerbahce grało już bez Drzyzgi. W drugiej części seta dwoma asami serwisowymi popisał się Zych, a wynik 25:19 ustalił zagrywką Adrian Staszewski. Rzeszowianie wygrali cały mecz 3:1. Rywala w półfinale Pucharu CEV Asseco Resovia pozna w środę. Będzie nim zwycięzca rywalizacji VB Tours z Knack Roeselare. W pierwszym meczu 3:2 wygrał zespół z Francji. Asseco Resovia: Boyer, Kłos, Cebulj, Ropret, Woch, Vasina - Potera (libero) oraz Staszewski, Niemiec, Zych, Bucki, Kozub, Sapiński Fenerbahce Stambuł: Gurbuz, Jednryk, Ngapeth, Drzyzga, Durmaz, Karjagin - Dengin (libero) oraz Gungor (libero), Cuci, Aydin, Peksen, Uner Sensacja w PlusLidze była o włos. Niewykorzystana szansa, to może drogo kosztować