Polacy są uważani za jednego z faworytów mistrzostw świata. Powrót z Italii bez medalu zostanie odebrany jako porażka. Zwłaszcza, że selekcjoner reprezentacji Polski Daniel Castellani obecny sezon podporządkował mundialowi. Siatkarskie MŚ. Jak się spiszą Polacy? Argentyńczyk ulgowo podszedł do rozgrywek Ligi Światowej, która w Polsce traktowana jest niezwykle prestiżowo. Szansę dostali młodzi zawodnicy, a podstawowi gracze dostali czas na odpoczynek. Efekt był taki, że "Biało-czerwoni" nie awansowali do turnieju finałowego "światówki". Castellaniego spotkała za to krytyka, ale na szczęście obyło się bez fali oburzenia. Mistrzostwa świata w zweryfikują, czy Argentyńczyk obrał słuszną drogę. Doświadczenie i młodość 14-osobowy skład, który pojedzie do Włoch, Castellani podał na początku września. Patrząc na nazwiska powołanych, rzuca się w oczy, że Argentyńczyk postawił na mieszankę doświadczenia z młodością. Na pozycji rozgrywającego numerem jeden jest bezapelacyjnie Paweł Zagumny. Popularny "Guma" jest jednym z najlepszych zawodników świata na tej pozycji. Pewny punkt, który nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Zagumny potrafi świetnie kierować grą naszego zespołu, co udowadniał wielokrotnie. Jego zmiennikiem we Włoszech będzie Grzegorz Łomacz. Swoją szansę zaprzepaścił Łukasz Żygadło, który publicznie skrytykował selekcjonera i od Castellaniego już powołania raczej nie otrzyma. Nawet najlepszy rozgrywający niewiele wskóra, kiedy będzie szwankowało przyjęcie. Sami Polacy podkreślali, że w tym elemencie nie szło im ostatnio najlepiej. Na treningach dużo ćwiczyli odbiór zagrywki. Miejmy nadzieję, że ciężka praca przyniesie efekt. Za przyjęcie serwisu będą odpowiadać: Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz, Michał Ruciak i Zbigniew Bartman. Oczywiście nie należy zapominać o libero, ale o nich nieco później. Winiarskiego nękały kontuzje. Ze zdrowiem "Winiara" jest już wszystko w porządku i powinien być mocnym punktem drużyny. Kurek poczynił spore postępy, ale przyjęcie nie jest jego mocną stroną. Nadrabia to piekielnie mocnym atakiem. Jeśli rywale będą skutecznie uprzykrzać mu życie zagrywką, to w odwodzie Castellani ma Bąkiewicza, Ruciaka i Bartmana. Zwłaszcza dwóch pierwszych powinno znacząco poprawić jakość przyjęcia. Szkoda, że Castellani nie zdecydował się zabrać do Italii Sebastiana Świderskiego. Jego ogromne doświadczenie mogłoby być bardzo cenne w ważnych momentach. Świderski zmagał się przez wiele miesięcy z ciężką kontuzją i być może nie wrócił jeszcze do najwyższej formy. Widocznie selekcjoner uznał, że są od niego lepsi. Argentyńczyk dokonał takiego wyboru i trzeba to przyjąć. To on odpowiada za wyniki i on będzie rozliczany. Ogromnie żal, że na mundial nie pojedzie Daniel Pliński. Środkowego PGE Skre Bełchatów wyeliminowała kontuzja i jest to bez wątpienia największe osłabienie polskiego zespołu. Lukę po Plińskim będzie niezwykle trudno załatać. Ogromne wyzwanie stoi przed Piotrem Nowakowskim lub Patrykiem Czarnowskim, bo to któryś z tej dwójki zastąpi Plińskiego. Tu jest słabe ogniwo reprezentacji. Z całym szacunkiem dla Nowakowskiego i Czarnowskiego, ale to jeszcze nie ta klasa co Pliński. Miejsce Marcina Możdżonka w wyjściowym składzie wydaje się niezagrożone. Na pozycji atakującego Castellani ma prawdziwy ból głowy i to związany z kłopotem bogactwa. Oby tylko takie problemy miał szkoleniowiec "Biało-czerwonych". Do Włoch pojadą Mariusz Wlazły i Piotr Gruszka. Castellani podkreśla, że obaj są w znakomitej formie. Który z nich będzie tym podstawowym? Wlazły jest skuteczny w ataku, dobrze też sobie radzi w bloku, a jego bezapelacyjnym atutem jest też potężna zagrywka, którą sieje popłoch w szeregach rywali. Za Gruszką przemawia doświadczenie, a od pamiętnych mistrzostw Europy w Turcji przeżywa drugą młodość. Dzięki zmianie przepisów, każda reprezentacja może zabrać na mistrzostwa świata dwóch libero. Skorzystał z tego Castellani i tym razem nie musiał wybierać między Krzysztofem Ignaczakiem i Piotrem Gackiem. "Igła" przez dobrych kilka lat nie miał konkurencji. Ostra, w dobrym tego słowa znaczeniu, rywalizacja z Gackiem wyszła mu tylko na dobre i wydaje się, że to właśnie on jest nieco bliżej podstawowego składu. Kibice wierzą w medal Orłów "Biało-czerwoni" mają atuty, żeby walczyć w mistrzostwach świata o medal. Wierzą w to kibice polskiej reprezentacji. W ankiecie INTERIA.PL większość fanów liczy na medal. 30 procent ankietowanych liczy, że "Biało-czerwoni" zdobędą złoto. Niemal co czwarty z głosujących uważa, że Polacy powtórzą sukces sprzed czterech lat. 22 procent użytkowników sądzi, że nasi siatkarze staną na najniższym stopniu podium. Droga do upragnionego podium jest jednak kręta i daleka. Już losowanie nie było szczęśliwe dla "Biało-czerwonych". Podopieczni Castellaniego trafili do silnej grupy, a ich rywalami będą kolejno Kanada (25.90), Niemcy (26.09) i Serbia (27.09). Niezwykle ważny będzie pierwszy mecz z ekipą "Klonowego Liścia". Ewentualne zwycięstwo sprawi, że Polacy praktycznie awansują do następnej rundy (w kolejnej fazie znajdą się trzy najlepsze zespoły z każdej grupy). Porażka z Kanadą, której chyba nikt nie bierze pod uwagę, postawi naszych siatkarzy w bardzo trudnym położeniu już na starcie zawodów. Brazylia faworytem numer jeden O medalu marzą nie tylko Polacy. Głównym faworytem mundialu są obrońcy mistrzowskiego tytułu Brazylijczycy. O sile "Canarinhos" nikogo nie trzeba przekonywać. Wystarczy spojrzeć na wyniki osiągane przez podopiecznych Bernardo Rezende. W ostatnich latach niemal z każdej imprezy siatkarze z Kraju Kawy wracają z medalem i to najczęściej złotym. Ambicja Brazylijczyków została podrażniona na olimpiadzie w Pekinie, gdzie w finale przegrali z Amerykanami. Tym bardziej nie zabraknie im motywacji, żeby odzyskać prymat na świecie. Skoro mowa o Amerykanach... W ekipie mistrzów olimpijskich zaszły zmiany. Jest nowy trener, nowi zawodnicy. Czy Jankesi będą w stanie włączyć się o medale? Trudno powiedzieć, ale na pewno nie można ich lekceważyć. Wysokie aspiracje zgłaszają Rosjanie. Trener Daniele Bagnolli poukładał grę "Sbornej", a ich ostatnie wyniki budzą szacunek. Tradycyjnie w walce o medale powinni liczyć się Serbowie ze znakomitym duetem Nikola Grbić i Ivan Miljković na czele. Nie wolno zapominać o Bułgarach z asem atutowym Matejem Kazijskim. W światowej czołówce zamierzają namieszać nieobliczalni Kubańczycy. Groźni u siebie zapewne będą gospodarze turnieju Włosi. Niespodziankę mogą sprawić Niemcy prowadzeni przez Raula Lozano. Argentyńczyk jeśli tylko ma odpowiednio dużo czasu i chętnych do ciężkiej pracy zawodników, potrafi przygotować zespół do tak ważnej imprezy jak mało kto. Przekonaliśmy się o tym cztery lata temu. To właśnie pod wodzą Lozano Polacy wywalczyli wicemistrzostwo świata w Kraju Kwitnącej Wisni. Kuriozalny system Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej "FIVB" przygotowała na mistrzostwa świata we Włoszech nie lada "gratkę" - nowy system rozgrywek. Turniej został podzielony na cztery fazy w tym aż trzy grupowe, co chyba jest ewenementem w skali światowej. W pierwszej fazie 24 zespoły zostały podzielone na 6 grup od A do F. Do drugiej rundy awansują po trzy najlepsze z każdej. Tu mamy również 6 grup (G, H, I, L, M, N). Dwie najlepsze drużyny trafią do trzeciej rundy, która składa się z czterech grup od O do R. Z tej rywalizacji zostaną wyłonieni półfinaliści (zwycięzcy grup) i zespoły walczące o miejsca 5-8 i 9-12. Ciekawe, co by się stało gdyby FIVB zapragnęła rozszerzyć liczbę zespołów uczestniczących w mistrzostwach świata. Pewnie zabrakłoby alfabetu, żeby oznaczyć grupy. W ostateczności zawsze można posłużyć się cyferkami. Do mocno rozbudowanej fazy grupowej można się jednak przyzwyczaić, ale to nie koniec niespodzianek ze strony FIVB. Punkty zdobyte w fazie grupowej nie będą się liczyć w kolejnych fazach. Teoretycznie więc może dojść do takiej sytuacji, że zespół , który przegra dwa mecze w pierwszej rundzie awansuje i w dalszym ciągu będzie miał szansę na złoto. Idziemy dalej. W kolejnej fazie przegra kolejne dwa mecze czyli będzie miał już cztery porażki na koncie i w dalszym ciągu tytuł mistrzowski będzie w zasięgu. Może się wiec zdarzyć, że drużyna, która przegra w turnieju cztery spotkania może zostać mistrzem świata. Tylko czy rzeczywiście będzie się wtedy czym chwalić? Mundial rozgrywany raz na cztery lata ma przecież wyłonić najlepszą drużynę globu. Krytycy systemu, a jest ich wielu, zwracają również uwagę na to, że zespoły celowo mogą przegrywać spotkania by w kolejnych rundach nie trafić na potentatów. Polacy zapewniają, że nie będą kombinować. Trzeba liczyć, że inne zespoły również podejdą do zawodów uczciwie. Siatkarskie MŚ. Jak się spiszą Polacy?