Polscy siatkarze w Paryżu po raz pierwszy od 48 lat dotarli do finału igrzysk olimpijskich. Na drodze do powtórzenia wyczynu legendarnej drużyny Huberta Jerzego Wagnera stanęli jednak gospodarze. Francuzi pokonali drużynę prowadzoną przez Nikolę Grbicia 3:0 i obronili tytuł, który po raz pierwszy w historii wywalczyli trzy lata wcześniej w Tokio. Mistrzowie olimpijscy mają za sobą kapitalny sezon, bo wcześniej sięgnęli po złoto prestiżowej Ligi Narodów - w niej zresztą również pokonali Polskę, tyle że w półfinale. Za sukcesami z tego sezonu stał trener Andrea Giani, który po igrzyskach w Tokio przejął kadrę z rąk Laurenta Tillie’ego. Bartosz Kurek gotowy, ale co z Leonem? To może być historyczny sezon Andrea Giani będzie łączyć dwie posady. ZAKSA i Francja pod jego skrzydłami Francuska federacja doceniła pracę włoskiego szkoleniowca i właśnie ogłosiła decyzję w sprawie jego przyszłości. Nie ma zaskoczenia - Giani przedłużył umowę. Zgodnie z zamysłem francuskich działaczy ma prowadzić męską reprezentację do kolejnych igrzysk w Los Angeles. Po drodze jest kilka wielkich imprez, między innymi dwa turnieje o mistrzostwo świata - w 2025 i 2027 r. "Na początku tego sezonu musieliśmy poprawić słabe punkty. Wszyscy razem zbudowaliśmy nasz system gry, który pozwolił nam osiągnąć takie wyniki - ze złotym medalem Ligi Narodów i wyczekiwanym olimpijskim dubletem. Jestem bardzo szczęśliwy i zaszczycony, że mogę być trenerem tej fantastycznej drużyny" - komentuje Giani, cytowany przez oficjalny serwis francuskiej federacji. W najbliższym czasie Włoch będzie więc łączyć pracę z reprezentacją Polski z prowadzeniem zespołu klubowego. Giani podpisał bowiem także kontrakt z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle, której ma przywrócić blask po fatalnym poprzednim sezonie. Jeszcze przed inauguracyjnym meczem w PlusLidze sięgnął po pierwsze trofeum, w meczu o Superpuchar Opolszczyzny pokonując PSG Stal Nysa. Nikola Grbić go pominął. Polski siatkarz z jasną deklaracją co do reprezentacji Polski Żeńska reprezentacja Francji szuka nowego selekcjonera. Koniec długiego rozdziału Francuzi podjęli także decyzję w sprawie trenera kobiecej reprezentacji. Od 2018 roku prowadził ją Emile Rousseaux. Francuzki startowały ze znacznie niższego pułapu niż ich rodacy. Rousseaux wprowadził jednak drużynę do Ligi Narodów. Na igrzyskach gospodynie nie sprawiły sensacji i przegrały trzy mecze w grupie, żegnając się z turniejem już po pierwszej fazie. Federacja zdecydowała więc, że czas powierzyć stery drużyny innej osobie. Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Rousseauxa. Dotychczasowy selekcjoner zapowiedział, że w najbliższej przyszłości “skupi się na osobistych celach".