Pogromcy ekipy Wilfredo Leona znów uderzyli. Wielka zmiana, rywale się pogrążają
Indykpol AZS Olsztyn udanie odrabia zaległości w siatkarskiej PlusLidze. W rozegranym z opóźnieniem spotkaniu 8. kolejki z Barkomem Każany Lwów olsztynianie zgarnęli komplet punktów. W Tarnowie, gdzie mecze w roli gospodarza rozgrywa ukraiński zespół, Indykpol AZS potwierdził formę z meczu z Bogdanką LUK Lublin, choć zagrał nieco mniej efektownie. Lwowianie przegrali już jedenaste spotkanie w tym sezonie i ich sytuacja w tabeli jest coraz gorsza.
Indykpol AZS Olsztyn po zmianie trenera coraz mniej przypomina drużynę, która na początku sezonu zbierała cięgi od niemal wszystkich przeciwników. Pod wodzą Marcina Mierzejewskiego olsztynianie potrafią zagrozić nawet rywalom z czołówki, co pokazali w piątek, rozbijając Bogdankę LUK Lublin z Wilfredo Leonem w składzie. Indykpol AZS zaczął też ogrywać niżej notowanych rywali - jak Barkom Każany Lwów, który ugrzązł w strefie spadkowej. Tej samej, w której przez pierwszą część sezonu tkwili olsztynianie. A po wygranej w Tarnowie mają nad nią już pięć punktów zapasu.
Po wyrównanym początku, w połowie pierwszego seta trzypunktową przewagę wypracowali sobie siatkarze Mierzejewskiego, kiedy świetną zagrywką popisał się Moritz Karlitzek. Różnica jeszcze wzrosła, gdy w aut huknął Wasyl Tupczij. Przy stanie 18:14 dla gości trener Barkomu Każany Ugis Krastins poprosił więc o przerwę. Jego zespół we wtorek musiał radzić sobie bez przyjmującego Lorenzo Pope'a, którego z gry wykluczyła choroba.
Po przerwie na żądanie Krastinsa lwowianie błyskawicznie odrobili straty - remis dał pojedynczy blok Tupczija przy ataku Nicolasa Szerszenia. Zapaść gości była głęboka, bo po chwili w aut zaatakował Jan Hadrava. Końcówka partii była wyrównana, ale olsztynianie się wyratowali - zdecydowała zagrywka Karlitzka, po której gospodarze nie byli w stanie wyprowadzić skutecznej akcji.
PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn na dobrych torach, Barkom Każany Lwów przeciwnie
Drugi set to piorunujący początek Barkomu Każany. Przy zagrywkach Tupczija wygrali cztery pierwsze akcje i rywale od pierwszych minut musieli ich gonić. To udało się dość szybko, bo po bloku Szymona Jakubiszaka był remis 7:7. Tyle że lwowianie jeszcze raz odskoczyli przy stanie 15:12, kiedy szyki gościom mieszały zagrywki Estończyka Marta Tammearu. Indykpol AZS jeszcze raz wyrównał, a set ponownie rozstrzygnął się w samej końcówce. Tammearu nie poradził sobie z zagrywką Hadravy, piłka wróciła na stronę olsztynian, a akcję wykończył Karlitzek - jego drużyna wygrała 25:23.
Początek trzeciego seta nie mógł zadowolić kibiców. Siatkarze obu drużyn popełniali błąd za błędem. Dość powiedzieć, że z pierwszych dziesięciu akcji aż sześć kończyło się pomyłkami zawodników. Zwłaszcza w polu zagrywki - notorycznie serwisy psuli goście. Nadrabiali to blokiem, w którym dobrze radził sobie Szerszeń. Żadna z drużyn nie zbudowała sobie większej przewagi. Udało się to dopiero gospodarzom, którzy w drugiej części seta odskoczyli na trzy punkty. Siatkarze zrehabilitowali się przed kibicami, pokazując kilka długich akcji z efektownymi obronami. Tym razem Ukraińcy nie dali się już ograć w końcówce, wygraną 25:21 przypieczętowali blokiem.
W trzecim secie olsztynianie oddali Barkomowi aż 12 punktów po własnych błędach. W takich warunkach wygrać się po prostu nie dało. Kolejna partia w wykonaniu Indykpolu AZS rozpoczęła się więc tak, by nie trzeba było denerwować się do ostatnich akcji. Goście szybko zbudowali sobie aż pięciopunktową przewagę. Skuteczny w ataku był Jakubiszak, który otrzymywał sporo piłek w ofensywie. Do tego świetnie funkcjonował olsztyński blok. Lwowianom nie pomagali kolejni rezerwowi, problemy ze zdrowiem miał Tupczij.
To był jednostronny set zakończony zwycięstwem Indykpolu AZS 25:17. Olsztynianie oddalają się od strefy spadkowej, Barkom pozostaje na przedostatnim miejscu w tabeli.