W poprzednich latach Trefl Gdańsk tracił kluczowych siatkarzy. Tym razem z najważniejszych zawodników tylko Marcin Janusz zdecydował się na zmianę otoczenia. - Od początku naszą ideą było utrzymanie jak największej liczby zawodników. Często tak się zdarza, że kluczowi siatkarze dostają propozycje z bogatszych klubów i odchodzą. Cieszę się, że wspólnie z trenerem przekonaliśmy 80-90 procent składu do pozostania w Gdańsku. Dużo wcześniej wiedzieliśmy, że Marcin może zmienić klub. Mimo to złożyliśmy mu ofertę, ale wybrał inny kierunek - mówi nam prezes Dariusz Gadomski. Rozgrywający reprezentacji Polski ma przenieść się do Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W Treflu znaleźli jednak odpowiedniego następcę. - Cieszę się, że dołączy do nas Lukas Kampa, który powinien być nauczycielem dla Łukasza Kozuba i pomoże mu wejść na jeszcze wyższy poziom. Nie ukrywam, że liczymy na dobrą grę Łukasza w nadchodzącym sezonie. Chcieliśmy zbudować taką drużynę, której szkielet stanowią gracze z poprzedniego sezonu. Fajnie, że to nam się udało i w kadrze doszło tylko do kosmetycznych zmian - dodaje. Okazuje się, że Kampa mógł trafić nad morze już przed sezonem 2016/2017. - Prowadziliśmy rozmowy z jego menedżerem. Wtedy trener Andrea Anastasi wybrał jednak Michała Masnego. Jak w minionym sezonie Lukas dowiedział się, że będzie musiał odejść z Jastrzębskiego Węgla, to bardzo mu zależało na dołączeniu do Trefla. Bardzo nas to cieszy. Zawodnik dostawał różne oferty i mimo to czekał na potwierdzenie, czy z naszej strony jest budżetowo zielone światło - podkreśla nasz rozmówca. Mniej znana jest nowa twarz na pozycji przyjmującego. Chodzi o Patryka Łabę. - To bardzo ciekawy zawodnik. Po wyjściu z kwarantanny graliśmy z zespołem z Bydgoszczy sparing i wpadł wówczas trenerowi w oko. Cały czas go obserwował i stwierdził, że warto go sprowadzić. Patrząc na wiek, to jest doświadczony zawodnik, lecz jeszcze nigdy nie grał w PlusLidze. Trener ma pomysł na drużynę i będzie go realizował. Wszystkie transfery są świadomymi wyborami. Każdego zawodnika zatwierdzał także trener Winiarski - tłumaczy Gadomski. Jak co roku drużynę znad morza zasilili wychowankowie. - Już w poprzednim sezonie pojawiali się przy pierwszej drużynie. Naszym celem jest coroczne dołączanie siatkarzy ze struktur młodzieżowych Trefla do podstawowego składu. Obserwujemy rozgrywki młodzieżowe, by wypatrywać tych najlepiej rokujących. W zakończonych zmaganiach gigantyczne postępy zrobił Karol Urbanowicz. Teraz czas na Dawida Pruszkowskiego i Jordana Zaleszczyka, który zagrał już w meczu Pucharu Polski w Bełchatowie. Zablokował nawet Karola Kłosa w jednej z ważniejszych akcji. Trener Winiarski ze swoim całym sztabem konsultuje decyzje z trenerami grup młodzieżowych. Stawiamy na nich i wierzymy, że będą się rozwijać - kontynuuje. Jak nowy transfer można traktować Mateusza Mikę. Doświadczonego przyjmującego już w listopadzie 2020 roku z gry wykluczyła kontuzja. - Liczymy też na powrót do zdrowia Mateusza. Od grudnia przechodzi rehabilitację i wygląda to naprawdę bardzo optymistycznie. Myślimy, że będzie w pełni gotowy do treningów już z początkiem okresu przygotowawczego - zaznacza prezes gdańszczan. Dla wszystkich klubów był to trudny rok. Spotkania odbywały się bez udziału publiczności, więc budżety musiały ucierpieć. - Nasi wszyscy partnerzy wywiązywali się ze swoich umów, na kolejne rozgrywki w większości przypadków także mamy potwierdzone budżety. W naszym przypadku kibice mogli być obecni w hali tylko na pierwszym meczu. Pamiętajmy, że rok temu wzmocniliśmy się Mariuszem Wlazłym, który zawsze był magnesem dla kibiców. Widzimy, ile koszulek z jego nazwiskiem się sprzedaje. Myślę, że na biletach straciliśmy około 500 tysięcy złotych. Mamy ogromną nadzieję, że w nadchodzącym sezonie będziemy mogli grać już przy wsparciu fanów z trybun - podsumowuje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź