Trefl Gdańsk miał zaburzone przygotowania do sezonu z powodu zakażeń koronawirusem. Przerwa w treningach jednak nie wytrąciła siatkarzy Michała Winiarskiego z rytmu, którzy rozpoczęli rozgrywki od trzech zwycięstw. W pewnym momencie klub poinformował, że wirus dopadł szkoleniowca drużyny znad morza, a także kilku zawodników - co istotne, wszyscy nie zmagali się z zakażeniem w trakcie przygotowań. Choć gdańszczanom przytrafiły się wpadki, to po jedenastu meczach ich bilans jest odbierany pozytywnie (7 zwycięstw i 4 porażki). Obecnie zajmują czwartą pozycję w tabeli, lecz większość drużyn ma sporo spotkań zaległych. Taka Asseco Resovia Rzeszów może pochwalić się jeszcze lepszymi rezultatami (5 zwycięstw i 2 porażki). Zaledwie siedem rozegranych pojedynków sprawia, że podopieczni Alberto Giulianiego są sklasyfikowani dopiero na ósmej lokacie. Wszystko szło zgodnie z planem włoskiego trenera, jednak zespół z Podkarpacia we wtorek niespodziewanie przegrał we własnej hali z MKS-em Ślepsk Malow Suwałki (1:3). Rzeszowianie w Ergo Arenie zatem postarają się wrócić na ścieżkę zwycięstw. - Resovia ma w tym sezonie ciekawy zespół - podkreślił w rozmowie z Interią Mateusz Mika, przyjmujący Trefla i mistrz świata z 2014 roku. 29-letni siatkarz w przeszłości grał w koszulce Asseco Resovii (lata 2009-2012 oraz sezon 2018/2019). W 2012 roku zdobył z rzeszowianami mistrzostwo Polski. Przy drugim podejściu przechodził... właśnie z Trefla, kiedy zresztą pełnił funkcję kapitana drużyny. Gdańszczanie zdobyli wówczas brąz w PlusLidze, a w Rzeszowie już tak kolorowo nie było. - Nie pamiętam dokładnie która to była pozycja, zapomniałem już o tym sezonie. Miałem wtedy spore kłopoty z kolanem. Trener Resovii, Andrzej Kowal radził bym je zoperował, chciał dać mi czas. Z kolei ja myślałem, że sobie poradzę. Wiedząc to, co wiem dzisiaj, posłuchałbym trenera. To był błąd, że zrobiłem inaczej - tak Mika wspomina swoją drugą przygodę z Asseco Resovią. Całkiem udane wejście w sezon 2020/2021 ma Kewin Sasak, który stanowi alternatywę dla Mariusza Wlazłego. Młody atakujący w ostatnim wyjazdowym spotkaniu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (3:0) otrzymał statuetkę MVP. - Dostaję wiele szans, które staram się wykorzystywać i mam nadzieję, że cały czas będzie tak samo. Jesteśmy drużyną, która potrzebuje regularności w treningu, także ta spokojna sytuacja meczowa jest dla nas jak najbardziej korzystna. Mamy cały tydzień na przygotowanie się pod danego przeciwnika i jest to swego rodzaju ułatwienie, które musimy wykorzystać - stwierdził wyraźnie rozwijający swoją karierę 23-latek. Ciekawostka jest taka, że gdańszczanie i rzeszowianie mieli w obecnym sezonie rywalizować już rozwijający - dwie potyczki w hali na Podpromiu zostały jednak przełożone. Pierwsza na prośbę prezesa Dariusza Gadomskiego, gdyż drużyna znad morza nie miała szans na odpowiednie przygotowanie się do inauguracji sezonu po lipcowych i sierpniowych zakażeniach. W drugiej natomiast doszło do kuriozalnej sytuacji. Trefl bowiem przyjechał do Rzeszowa, siatkarze czekali przebrani w szatni i dostali informację o odwołaniu meczu. Powodem było pojawienie się niepokojących symptomów chorobowych u niektórych z graczy gospodarzy. Ostatecznie wykryto zakażenie u dziewięciu zawodników oraz czterech członków sztabu szkoleniowego. Do trzech razy sztuka? Tym razem już nic nie powinno stanąć na przeszkodzie. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 17:30. Transmisja w Polsacie Sport.