W czwartek - w związku z zagrożeniem rozprzestrzeniania się w Polsce koronawirusa - zapadła decyzja o zawieszeniu rozgrywek siatkarskiej ekstraklasy oraz o przełożeniu na inny termin turnieju finałowego Pucharu Polski siatkarzy, który miał zostać rozegrany w weekend w katowickim Spodku. Szef jednego z uczestników imprezy, PGE Skry, podkreślił, że w obecnej sytuacji były to jedyne decyzje, jakie można było podjąć. - W sytuacjach, kiedy umierają ludzie, a skala problemu jest narastająca, sport schodzi na dalszy plan. Wiadomo, że nikt nie ma wówczas głowy do rywalizacji, sprawiania radości kibicom i własnej satysfakcji, bo gdzieś z tyłu głowy jest cały czas myśl, że można się zarazić - powiedział Piechocki w wywiadzie opublikowanym na klubowej strony. Dodał, że cały sport się zatrzymał, ale w sytuacjach, kiedy umierają ludzie, a skala problemu jest narastająca, rywalizacja sportowa schodzi na dalszy plan. Prezes jednego z najbardziej utytułowanych siatkarskich klubów w Polsce przyznał, że w czwartek trwała "gorąca linia" między uczestnikami finału PP i organizatorem rozgrywek. -Sporo rozmawialiśmy i podjęliśmy wspólne stanowisko, że nie można narażać naszych drużyn - zaznaczył. Jak dodał, nie byłaby to impreza masowa, ale kontakt z regulaminowymi 300 osobami na obiekcie też mogłoby stanowić zagrożenie. - Jeszcze raz powtórzę: to była jedyna słuszna decyzja - nadmienił. Piechocki wyjaśnił, że dalsze kroki związane z działalnością klubu i przede wszystkim treningami siatkarzy PGE Skry będą podejmowane w pionie sportowym z dnia na dzień. - Teraz zawodnicy dostali kilka dni wolnego z prośbą, by się nie rozjeżdżali po swoich rodzinnych domach, ale zostali na miejscu w Bełchatowie. Będziemy śledzili kolejne komunikaty i jeśli epidemia nie będzie eskalowała, to może uda się wrócić do treningu i dalej pracować, by podtrzymać formę oraz wierzyć w to, że dokończymy rundę zasadniczą i zagramy play offy oraz znajdziemy termin na turniej finałowy Pucharu Polski - wyjaśnił. Dodał, że obecnie nie to jest najważniejsze, ponieważ - jak wskazał - trzeba patrzeć na sytuację z ogromną troską, żeby nie narażać się wzajemnie na niebezpieczeństwo i pilnować zdrowia. Pracownicy PGE Skry również dostali od zarządu zalecenia pracy zdalnej, bo dotyczy to nas wszystkich. To nie jest miła sytuacja, dlatego wszystkim kibicom siatkówki życzę zdrowia i oby nas ten problem ominął. Wtedy zapełnimy halę Energia i będziemy się cieszyć z gry w siatkówkę" - zakończył Piechocki. autor: Bartłomiej Pawlak