W środę kasa będzie otwarta w godz. 16-18. Sprzedaż wejściówek ma być również prowadzona w czwartek i piątek. Jeżeli będą jeszcze bilety, to w te dni kasy będą otwierane dwie godziny przed rozpoczęciem spotkań, czyli o 15.30 w czwartek i 16 w piątek. Siatkarze PGE Skry po raz siódmy z rzędu znaleźli się w finale PlusLigi. Po raz pierwszy o złoto będą jednak walczyli z ekipą z Kędzierzyna-Koźla. Wcześniej zwycięstwo w rozgrywkach trzykrotnie próbowali im odebrać siatkarze z Jastrzębia i po jednym razie drużyny AZS Olsztyn, AZS Częstochowa i Resovii Rzeszów. Nikomu nie udało się jednak powstrzymać bełchatowskiej ekipy, która wygrała wszystkie swoje finały. Podopieczni Jacka Nawrockiego w tegorocznym półfinale w trzech meczach wygrali rywalizację z Tytanem AZS Częstochowa, a później czekali na zakończenie rywalizacji pomiędzy Zaksą i Asseco Resovią. Zwycięstwo tego pierwszego zespołu nie zaskoczyło prezesa PGE Skry. "Potwierdziło się to, o czym mówiono przed rozpoczęciem sezonu. Zarówno Zaksa jak i Resovia były stawiane w gronie głównych pretendentów do walki o mistrzostwo, więc awans którejkolwiek z tych drużyn do finału nie mógł być zaskoczeniem" - powiedział Piechocki. Dodał, że w Bełchatowie nie zastanawiano się nad tym, z którym z rywali lepiej by było grać w finale. "Dziennikarze lubią takie spekulacje, ale my tego nie robiliśmy. Finałowe mecze mają dużo większy ciężar gatunkowy niż pozostałe spotkania w lidze, więc nie można ich porównywać do wcześniejszych pojedynków. Na tym etapie nie ma więc już znaczenia, czy wcześniej przegrało się z jakąś ekipą czy też wysoko się ją pokonało. W finale wszystko zaczyna się od zera i drużyny mają równe szanse na końcowy sukces" - wyjaśnił Piechocki. Szef mistrzów Polski podkreślił, że na wynik rywalizacji z Zaksą duży wpływ będzie miała psychika i koncentracja zawodników, bo sportowo obie ekipy doskonale się znają i trudno będzie czymś zaskoczyć przeciwnika. "Tu się nic nowego nie odkryje. Trzeba się zmobilizować, mocno zagrywać i unikać błędów" - powiedział Piechocki. Do spotkań z Zaksą bełchatowianie przygotowują się na własnych obiektach. Przerwę w treningach miał tylko Michał Winiarski, który zachorował na anginę i jego występ w czwartkowym meczu na razie stoi pod znakiem zapytania. Przed pojedynkami z Zaksą obrońcy mistrzowskiego tytułu zostaną "skoszarowani" w jednym z bełchatowskich hoteli.