VERVA w minionym sezonie, zakończonym przedwcześnie z powodu COVID-19, zajęła drugie miejsce. W rozgrywkach 2018/19 także, co wówczas dało jej wicemistrzostwo kraju. Przed kolejnymi, które rozpoczną w połowie września, straciła m.in. dwóch czołowych zawodników - Francuzów Antoine’a Brizarda i Kevina Tillie. Budowany przy mniejszym budżecie skład oparty został głównie na Polakach. Kilku z nowych graczy dopiero będzie zbierać doświadczenie w rywalizacji o najwyższe cele. - Nasz klub pod względem pogorszenia sytuacji finansowej z powodu pandemii nie jest wyjątkiem. Trzeba było albo się z tym pogodzić, albo szukać szczęścia gdzieś indziej. To była decyzja każdego z osobna. Ja nie miałem z tym problemu. Wiem, jaka jest sytuacja - zaznaczył Nowakowski. W warszawskiej drużynie występuje od roku. Od kilku lat jest zaś zaliczany do światowej czołówki blokujących i przed nowym sezonem miał oferty, które gwarantowały mu lepsze zarobki niż w stołecznym klubie. - Czy kusiło odejście? Może i tak, ale patrząc na to, co się dzieje generalnie na świecie, to teraz wszelkie wyjazdy raczej nie kusiły raczej niż to miało miejsce wcześniej. Cieszę się, że mogę zostać w Polsce, w bardzo dobrym klubie. Najważniejsze dla mnie było, bym ja i moja rodzina byli w miarę bezpieczni i spokojni, a myślę, że pieniądze na ten czas są sprawą drugorzędną. Wiadomo, że bez nich nie jest łatwo, ale da się żyć. W obecnych realiach można pójść na ustępstwa, zawsze się dogadać, trochę przystosować pod tym względem - podsumował.