Podopieczni Ireneusza Mazura doznali pierwszej porażki w obecnych rozgrywkach. Częstochowianie udanie zrewanżowali się tym samym mistrzom Polski za porażkę (1:3) w pierwszej rundzie rozgrywek we własnej hali. "Kibice i fachowcy w całej Polsce czekali na naszą pierwszą porażkę. Ona przyszła i bolała, ale mamy ją już za sobą" - powiedział trener BOT Skry Ireneusz Mazur. Pierwszy set meczu wskazywał raczej na kolejną łatwą wygraną BOT Skry. Podopieczni Mazura wygrali tę partię 25:12. Wydawało się, że rozbity zupełnie zespół z Częstochowy nie zdoła się podnieść, a jednak zawodnicy Edwarda Skorka i Stanisława Gościniaka grali coraz lepiej, choć nadal ton grze nadawali bełchatowianie. BOT Skra prowadziła 19:15 i właściwie w tym momencie się zatrzymała. Goście doprowadzili do remisu 19:19, a chwilę później prowadzili już 22:20 i wygrali drugiego seta 25:21. "Spotkanie było bardzo interesujące, miało swoją dramaturgię i na pewno podobało się kibicom" - komentował szkoleniowiec Wkręt-Metu Domex AZS Edward Skorek. Wyrównana była również kolejna partia meczu. Prowadzenie zmieniało się dość często, a bełchatowianie po raz ostatni wygrywali 22:21. Później był jeszcze remis 23:23, ale zdecydowana postawa Phila Eathertona dała wygraną częstochowianom. Wkręt-Met Domex AZS prowadził 2:1 i już wówczas było wiadomo, że mistrz Polski straci pierwszy punkt w tym sezonie. Kibice z Bełchatowa nie spodziewali się jednak, że ich pupile stracą komplet punktów. Tymczasem czwarty set rozpoczął się od prowadzenia gości 3:0. W tej decydującej partii mistrzowie Polski prowadzili zaledwie raz (7:6), a goście, umiejętnie kierowani na boisku przez Jakuba Oczko, grając doskonale w bloku i obronie odnieśli sensacyjne zwycięstwo. "Statystyki pokazują, że mecz był bardzo wyrównany, a Częstochowa była lepsza o kilka decydujących piłek. Ten zimny prysznic był nam bardzo potrzebny. Słabszy okres gry drużyny musiał przyjść, choć wcale nie graliśmy źle" - ocenił Mazur. Zobacz wyniki PLS oraz tabelę