W niedzielę zespół rosyjski spotka się w finale z włoskim Copra Piacenza, który pokonał w półfinale Sisleya Treviso 3:1. Skra w meczu o trzecie miejsce zagra z Sisleyem. "Jak zwykle na meczach w Polsce w hali w Łodzi była wspaniała atmosfera - powiedział kapitan Dynama Siergiej Tietiuchin. - Kibice na pewno bardzo pomogli swojej drużynie. Myślę, że oba zespoły zrewanżowały się fanom stworzeniem dobrego widowiska. Nasza gra i gospodarzy mogła chyba podobać się. Cieszę się z tego zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie". Dwa pierwsze sety mistrz Rosji, mający w składzie dwóch znakomitych Amerykanów - rozgrywającego Lloya Balla i atakującego Claytona Stanleya, wygrał pewnie. Zagrywki tego drugiego oraz Siergieja Tietiuchina zrobiły wiele szkody polskim przyjmującym. Wyraźnie sobie nie radził Piotr Gruszka, którego zastąpił Michał Bąkiewicz i spisywał się doskonale. Przy drugiej przerwie technicznej Dynamo prowadziło 16:15. Jednak w końcówce rywale szybko rozwiali wątpliwości kto jest lepszy. Siła zagrywki i ataku siatkarzy z Kazania wyraźnie wzięła górę. W drugim secie Clayton Stanley, Siergiej Tietiuchin i Andriej Jegorczew wyraźnie obnażyli braki w przyjęciu mistrza Polski. Dynamo TatTransGaz Kazań prowadziło w tej partii m.in. 8:5, 16:11 i 20:13. "Nie wiem co się stało w trzecim i czwartym secie - powiedział Siergiej Tietiuchin. - Zaczęliśmy grać zdecydowanie słabiej, a momentami wręcz źle. Nic nam praktycznie nie wychodziło". W trzecim secie sygnał do ataku dał Daniel Pliński, który przy stanie 2:2 zaserwował asa. Co prawda następną zagrywkę zepsuł, ale gospodarze z każdą akcją pokazywali Rosjanom, że nie mogą ani przez chwilę czuć się wygrani. PGE Skra prowadziła m.in. 8:6, 13:9 i 18:10. Wlazły, Bąkiewicz czy Pliński doskonale zagrywali. Zaczął funkcjonować polski blok, bełchatowianie konstruowali skuteczne kontry.. Rosjanie zostali rozbici w tej partii, a duża w tym była zasługa Mariusza Wlazłego, który kończył większość ataków. W czwartym secie do gry PGE Skry nie można było mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Gospodarze prowadzili m.in. 8:4, 16:11 i 21:17. Znakomitą grę bełchatowian zakończyła kiwka Macieja Dobrowolskiego. Tie break rozpoczął się od mocnych zagrywek Claytona Stanleya. Dynamo objęło prowadzenie 5:2 i pod koniec miało siedem punktów przewagi (14:7). PGE Skra doprowadziła do stanu 14:12, ale autowy atak Mariusza Wlazłego dał gościom ostatni punkt. "Jest nam bardzo smutno - powiedział kapitan PGE Skry Krzysztof Stelmach. - W pierwszym i drugim secie rywale bardzo mocno zagrywali i odrzucili nas od siatki. W dwóch następnych partiach poprawiliśmy zagrywkę i role odwróciły się. Przy stanie 14:7 dla Dynama mało chyba kto wierzył, że coś się może zmienić. Przy stanie 14:12 można było spokojniej rozegrać piłkę". Kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych przypomniał, że przed tygodniem w Rzeszowie Asseco Resovia przegrała w półfinale turnieju Final Four Challenge Cup z Cimone Modena 2:3, prowadząc 2:0. "Ostatnio jesteśmy chwaleni za wspaniałą publiczność, znakomitą organizację oraz świetne widowiska, w których doznaliśmy pięknych porażek" - powiedział Andrzej Warych. Wyniki spotkań półfinałowych: PGE Skra Bełchatów - Dynamo TatTransGaz Kazań 2:3 (21:25, 16:25, 25:18, 25:20, 12:15) Skra: Dobrowolski (2 pkt), Wlazły (24), Heikkinen (11), Pliński (8), Antiga (16), Gruszka (2), Lewis (libero) oraz Bąkiewicz (5), Neroj, Wnuk, Stelmach. Dynamo: Ball, Stanley (16), Bogomołow (10), Jegorczew, Tietiuchin (17), Kosariew (11), Babiczew (libero) oraz Bowduj, Gierasimow, Apalikow, Jermakow, Zajcew. Copra Piacenza - Sisley Treviso 3:1 (22:25, 28:26, 25:23, 25:20). Copra: Meoni, Zlatanov (21 pkt), Bovolenta, Bjelica, Simeonov, Granvorka, Sergio (libero) oraz Calderon, Gromadowski, Bravo, Cozzi Sisley: Huebner, Fei (16), Papi, Endres, Pujol, Cisolla, Farina (libero) oraz Horstink, Saitta, Maruotti Program niedzielnych spotkań: 11.30 o 3. miejsce 14.30 finał