W pierwszej kolejce fazy grupowej Serbki spisały się zgodnie z planem. Co prawda Francuzki momentami potrafiły im się postawić, ale skończyło się zwycięstwem w trzech setach. W środę, w spotkaniu z USA, mistrzynie świata miały jednak znacznie większe problemy. Mimo że przez ponad połowę pierwszego seta gra była wyrównana, w końcówce zdecydowanie lepsze okazały się Amerykanki. Wszystko zaczęło się od zablokowanego ataku Tijany Bosković. Po chwili Amerykanki zanotowały całą serię punktów, rozbijając zagrywkami linię przyjęcia rywalek i blokując ich ataki. Brylowała w tym środkowa Chiaka Ogbogu. Ostatecznie zespół USA wygrał wysoko, 25:17. Najbliższe rywalki Polek rozgromione. Siatkarski nokaut w Paryżu Amerykanki straciły impet w trzecim secie. Mistrzynie świata wróciły do gry Amerykanki po pierwszym meczu były w gorszej sytuacji niż Serbki, ale też mierzyły się ze znacznie trudniejszym przeciwnikiem. Mistrzynie olimpijskie z Tokio w meczu z Chinkami uratowały punkt, choć po początku spotkania zanosiło się na to, że mogą skończyć nawet z porażką 0:3. Ostatecznie uległy przeciwniczkom dopiero po tie-breaku. Drugiego seta środowego spotkania rozpoczęły z dużym impetem. Pod siatką nadal szalała Ogbogu, USA prowadziło 8:4. Trener Serbii Giovanni Guidetti szybko zdecydował się na niecodzienną zmianę - boisko opuściła doświadczona rozgrywająca Maja Ognjenović. Mistrzynie świata zaczęły odrabiać straty, w końcu Bosković doprowadziła do remisu 16:16. Ale jeszcze raz końcówkę zdominowały Amerykanki i wygrały 25:20. Trzeci set miał inny przebieg, bo tym razem to Serbki - już ponownie z Ognjenović na boisku - zbudowały sobie dwupunktową przewagę, prowadząc 12:9. Po chwili przewaga wzrosła do pięciu punktów, tym razem w bloku błysnęła Maja Aleksić. I Serbia nie oddała już prowadzenia do końca seta, choć Amerykanki walczyły do końca, zdobywając punkty blokiem. Guidetti jeszcze poprosił o przerwę, impas przerwał dopiero atak Sary Lozo. Serbia wygrała 25:20. Kapitalne emocje w tie-breaku. Mistrzynie olimpijskie odrobiły straty Rozpędzone siatkarki z Bałkanów nie zatrzymały się w czwartym secie. Od początku dominowały, budując coraz większą przewagę. Trener USA Karch Kiraly zdecydował się na zmianę atakującej. I choć Jordan Thompson spisała się nieźle, była zbyt osamotniona, by powstrzymać mistrzynie świata. W drużynie Serbii obok Bosković dobrze spisywała się Katarina Lazović. Ostatecznie mistrzynie świata znokautowały rywalki, wygrywając 25:14. Tie-break to była jednak zupełnie nowa historia. Początek był wyrównany, Amerykanki wygrały kilka ważnych akcji. Ale przy zmianie stron Serbia prowadziła 8:5, gdy w aut zaatakowała Avery Skinner. Tyle że trzy kolejne akcje wygrały złote medalistki z Tokio. A po asie serwisowym objęły nawet prowadzenie 10:9. Guidetti ściągnął Bosković w ramach podwójnej zmiany, a w tym czasie rywalki uciekły jego drużynie. Amerykanki prowadziły już 14:11, ale zmarnowały trzy piłki meczowe i spotkanie rozstrzygnęła gra na przewagi. Ostatnia akcja była długa i godna hitu igrzysk, ostatecznie jednak drużyna USA wykorzystała piątą piłkę meczową i wygrała 17:15. W ostatniej kolejce Serbki zagrają z Chinkami, a USA zmierzy się z Francją. Wcześniej, bo już w czwartek, zostanie rozegrany mecz Francja - Chiny.