- Jeżeli zaakceptowana zostanie formuła z czterozespołowym turniejem finałowym, a my do tej czwórki awansujemy, to będziemy starali się o organizację tej imprezy - powiedział prezes bełchatowskiego klubu Konrad Piechocki. Ewentualny finał miałby się odbyć w Łodzi, gdzie PGE Skra była już trzykrotnie gospodarzem Final Four Ligi Mistrzów (2008, 2010 i 2012). Wcześniejsze mecze Pucharu CEV bełchatowianie będą jednak rozgrywali we własnej hali Energia, w której po raz ostatni mecz europejskich pucharów odbył się ponad trzy i pół roku temu.20 stycznia 2010 roku w fazie grupowej LM prowadzona przez Jacka Nawrockiego PGE Skra wygrała u siebie 3:0 z hiszpańskim CAI Teruel. Od tamtej pory kolejne mecze pucharowe w roli gospodarza bełchatowianie rozgrywali w łódzkiej Atlas Arenie.- Organizacja spotkania w Łodzi jest jednak dużo droższa niż w Bełchatowie, a zainteresowanie Pucharem CEV mniejsze niż rozgrywkami Ligi Mistrzów. Dlatego zdecydowaliśmy, że na razie mecze pucharowe będziemy rozgrywać w hali Energia. Mam nadzieję, że nasi kibice staną na wysokości zadania i stworzą w niej równie gorącą atmosferę jak w Łodzi, do której będziemy chcieli wrócić na turniej finałowy - wyjaśnił Piechocki.W Bełchatowie nie ukrywają, że pierwszy rywal w Pucharze CEV to dla PGE Skry anonimowa drużyna. Nic więc dziwnego, że przed czwartkowym spotkaniem z Ethnikosem dużo więcej niż o samym meczu mówi się o tym, że przyjmujący PGE Skry Stephane Antiga ma zostać nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Jednak nawet jeśli tak się stanie, Francuz do końca sezonu ma nadal grać w bełchatowskiej ekipie.