W pierwszym spotkaniu rozegranym w naszym kraju mistrzowie Polski przegrali 2:3. Dlatego do wyeliminowania Zenita Kazań Skrze nie wystarczyło samo zwycięstwo, musiała także okazać się lepsza w "złotym secie". W pierwszym secie na początku trwała wyrównana walka. Na przerwę techniczną obie drużyny zeszły przy prowadzeniu 8:7 bełchatowian, przy drugiej - Skra wywalczyła sobie większą przewagę - 16:13. W końcówce najpierw sędziowie popełnili błąd uznając, że Michał Winiarski zaatakował w antenkę, a najpierw piłka trafiła w Maksyma Michajłowa, a potem Mariusz Wlazły został zatrzymany pojedynczym blokiem przez Williama Priddy'ego. Na szczęście trzy kolejne punkty zdobyli Polacy, którzy objęli prowadzenie 24:21. Zenit obronił pierwszą piłkę setową, ale po chwili kolejna dobra akcja Skry dała jej zwycięstwo w partii. Podrażnieni Rosjanie zaczęli drugiego seta od mocnego uderzenia. Szybko zrobiło się 3:0 dla nich i trener Jacek Nawrocki postanowił wziąć czas. Pomogło to na chwilę, bo po asie serwisowym Winiarskiego bełchatowianie przegrywali tylko 2:3, ale potem dobrze serwujący gospodarze ponownie odskoczyli na 6:2. Potem znowu wtrącili się sędziowie. Przy stanie 5:8 uznali, że Wlazły zaserwował w aut, a powtórki telewizyjne pokazały, że raczej było boisko. Po chwili atakujący Skry został zablokowany (5:10) i trener Nawrocki wykorzystał drugą przerwę. Przewaga Zenita powoli rosła. Gospodarze dobrze grali w ataku, a także na zagrywce, gdzie dał się nam we znaki Michajłow i zrobiło się 16:9. Szkoleniowiec mistrza Polski zdecydował się na zmiany. Na parkiecie pojawili się Jakub Novotny i Stephane Antiga, Skra odrobiła kilka punktów, ale potem siatkarze z Kazania zaczęli być skuteczni i ostatecznie wygrali seta do 17. Po wyrównanym początku trzeciego seta Zenit wypracował kilkupunktową przewagę. Skra goniła wynik i gdy po ataku Bartosza Kurka wyrównała (10:10), trener gospodarzy Władimir Alekno poprosił o czas. Po okresie zaciętej gry (13:13, 15:15) siatkarze Skry schodzili na przerwę techniczną prowadząc. Przy stanie 23:21 Wlazły pomylił się w ataku, a w kolejnej akcji Maksim Michajłow zablokował Michała Winiarskiego i Jacek Nawrocki wziął czas. Bełchatowianie już po chwili stanęli przed szansą na wygranie 3. partii po tym, jak Michajłow przełożył rękę przez siatkę. Pierwszą piłkę setową wykorzystał Winiarski piekielnie mocno atakując z lewego skrzydła. W czwartym secie długo trwała zacięta walka. Skra schodziła na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową zaliczką, ale gdy gospodarze prowadzili 11:10 mistrzowie Polski zdobyli siedem punktów z rzędu! Skra grała w tym okresie fantastycznie. Świetnie funkcjonował polski blok i Zenit był zupełnie bezradny. Atak Winiarskiego zakończył 4. seta (25:19). "Złotego seta" dobrze rozpoczęli podopieczni Jacka Nawrockiego. Doskonale funkcjonował blok bełchatowian, a wyśmienicie spisywał się w nim zwłaszcza Miguel Angel Falasca. Nieco gorzej siatkarze PGE Skry radzili sobie w ataku, a ich niezdecydowanie potrafili wykorzystać rywale. Przy stanie 4:4 błąd popełnił Bartosz Kurek, który uderzył ile siły, ale prosto w siatkę. Po chwili Polakom przytrafił się kolejny błąd i było już 4:6. Trener Nawrocki widząc gorszy moment gry swojego zespołu poprosił o czas. Skra nadal nie potrafiła jednak złapać właściwego rytmu i wkrótce Rosjanie prowadzili już trzema punktami. Przy stanie 8:5, po zmianie stron niewiele się zmieniło. Siatkarze Skry serwowali bez ryzyka, a Rosjanie bez trudu radzili sobie z tak łatwą zagrywką. Trener Nawrocki próbował zmobilizować swoją drużynę, ale Rosjanie w "złotym secie" byli nie do zatrzymania. Ostatnią nadzieją Skry był Mariusz Wlazły, który stanął serwował przy stanie 13:9. Wlazły najpierw zaliczył asa serwisowego, potem jeszcze raz huknął potężnie, ale Rosjanie w wielkim stylu odebrali i po chwili było już 14:10... Potem punkt zdołała jeszcze zdobyć Skra, ale zepsuta zagrywka Bartosza Kurka zakończyła mecz. PGE Skra Bełchatów odpadła tym samym z siatkarskiej Ligi Mistrzów. W Final Four (26-27 marca) zagra natomiast inna polska drużyna - Jastrzębski Węgiel. W półfinale podopieczni Lorenza Bernardiego zmierzą się ze zwycięzcą pary Lannutti Cuneo/Dynamo Moskwa, natomiast Zenit albo Skra trafiają na gospodarzy - Trentino BetClic. Po meczu powiedzieli: Trener PGE Skry Bełchatów Jacek Nawrocki: "Każda porażka uczy i także ta musi nam dostarczyć wiele nowych doświadczeń. Trzeba mieć świadomość tego, z kim graliśmy. Wygrać tutaj dwie rzeczy nie jest łatwo. Jeżeli chodzi o taktykę, to ten mecz dobrze się dla nas układał. Była to taka typowa wymiana ciosów, charakterystyczna dla siatkówki rosyjskiej. O wyniku decydowały szczegóły i detale. Dwie, trzy piłki w inną stronę i czulibyśmy się inaczej. Taka jest jednak siatkówka. Te najważniejsze piłki trzeba wygrywać. Nikt nie jest w stanie dzisiaj powiedzieć, jak zespół z Kazania i my byśmy grali, gdyby spotkanie w Łodzi zakończyło się naszym zwycięstwem". Środkowy PGE Skry Bełchatów Daniel Pliński: "Przegrywamy 2:3 i wygrywamy 3:1, ale nie jesteśmy w Final Four. To jest żenujące. Ktoś jednak wymyślił właśnie taki system rozgrywek. Nie wiem, co mam powiedzieć. Moim zdaniem Skra Bełchatów w tym roku była przygotowana do tego, żeby wygrać Ligę Mistrzów, ale przez chory system, wymyślony przez panów na górze, nie jesteśmy ani w Final Four ani w wielkim finale. Gdy w złotym secie było 3:1 dla nas, to wydawało się, że go wygramy. Przez nasze głupie błędy stało się inaczej. Ta porażka bardzo boli". Zenit Kazań - PGE Skra Bełchatów 1:3 (22:25, 25:17, 23:25, 19:25, 15:11) Zenit Kazań: Nikołaj Apalikow, Maksim Michajłow, Siergiej Tietiuchin, Aleksander Abrosimow, Lloy Ball, Reid Priddy, Aleksiej Obmochajew (libero) oraz Maksim Pantelejmonienko, Aleksiej Czeriemisin, Władislaw Baniczew. PGE Skra Bełchatów: Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Miguel Falasca, Paweł Zatorski (libero) oraz Stephane Antiga, Paweł Woicki, Michał Bąkiewicz, Jakub Novotny.