Publiczność zgromadzona w Atlas Arenie nie mogła jednak narzekać na brak emocji. Pierwszy set był bardzo zacięty. Wprawdzie Skra schodziła na pierwszą przerwę techniczną prowadząc 8:5, ale goście błyskawicznie wyrównali. Od stanu 15:15 wicemistrzowie Polski wygrali trzy piłki z rzędu. Rywale zniwelowali stratę (21:22), ale od tego momentu punktowali już tylko siatkarze z Bełchatowa. W drugiej partii wyrównany był jedynie początek, później Skra rządziła na parkiecie i wygrała do 14. Do kolejnej partii bełchatowianie podeszli nieco rozluźnieni. Nie zagrywali też tak skutecznie, jak w poprzednim secie, co pozwoliło tureckiej ekipie nawiązać wyrównaną walkę. Przy trzypunktowym prowadzeniu Fenerbahce (14:11) trener Nawrocki poprosił o czas. Jednak dopiero po drugiej przerwie technicznej jego podopieczni odzyskali inicjatywę i prowadzenie. Po "kiwce" Dejana Vincica PGE Skra doprowadziła do remisu 17:17, a po autowym ataku rywali objęła prowadzenie 18:17. Później był jeszcze remis 18:18, po którym bełchatowianie wypracowali sobie dwupunktową przewagę (20:18). Gdy prowadzili 23:21 wydawało się, że w miarę pewnie wygrają seta. Kolejne trzy punkty (ostatni po asie serwisowym) zdobyli jednak goście i to oni stanęli przed szansą wygrania trzeciej partii. PGE Skra obroniła jednak dwie piłki setowe. Po ataku Aleksandra Atanasijevica gospodarze doprowadzili do remisu 25:25. Chwilę później Paweł Woicki zablokował Ivana Miljovica i bełchatowianie mieli meczbola. Kolejna akcja zakończyła się atakiem Arslana Aksi, który sędziowie uznali za autowy, co dało PGE Skrze zwycięstwo 27:25 w trzecim secie i 3:0 w całym meczu. W kolejnym meczu, 1 listopada, wicemistrzowie Polski na wyjeździe zmierzą się z rumuńskim Tomisem Konstanca. Po meczu powiedzieli: Trener PGE Skry Bełchatów Jacek Nawrocki: - Taktycznie wszystko było w miarę poukładane i w miarę czytelne. Jak się jednak ma naprzeciw siebie Miljkovica i Marshalla to zawsze trzeba być ostrożnym. Wiele zespołów już wiedziało, jak grać przeciwko nim, ale nie zawsze udawało się ich zatrzymać. Nam się dzisiaj udało. Przede wszystkim blokiem, później obroną. Dobrą i spokojną grę otworzyła nasza zagrywka. Przede wszystkim Michała Winiarskiego w drugim secie. Później każdy dołożył swoją cegiełkę na zagrywce. W trzecim secie końcówka mogła się jednak różnie ułożyć. W tej partii rywale zaryzykowali zagrywką. Odrzucili nas od siatki i mogli ustawić blok. To ryzyko sprawiło jednak, że też często się mylili. Postawili jednak wszystko na jedną kartę i tych kilka udanych zagrywek przykryło różnicę z poprzedniego seta. Na szczęście wszystko skończyło się dla nas pomyślnie. Cieszymy się, że wygraliśmy 3:0 i zdobyliśmy komplet punktów. To dobre otwarcie tej LM. Mamy jednak świadomość, że kolejne mecze będą bardzo trudne. Takiego przeciwnika jak Dynamo Moskwa przedstawiać nie trzeba. Wcześniej jedziemy do Konstancy i też musimy uważać, bo ten zespół to nie są chłopcy do bicia.Rozgrywający PGE Skry Bełchatów Paweł Woicki: - Prawie w 100 procentach zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne. Kluczem do zwycięstwa była mocna zagrywka. Nieźle też graliśmy blokiem. W trzecim secie mieliśmy mały przestój, ale dobrze, że udało nam się z tego wyjść obronną ręką. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo. PGE Skra Bełchatów - Fenerbahce Grundig Stambuł 3:0 (25:21, 25:14, 27:25) PGE Skra Bełchatów: Paweł Woicki, Michał Winiarski, Daniel Pliński, Aleksandar Atanasijević, Mariusz Wlazły, Wytze Kooistra, Paweł Zatorski (libero) oraz Karol Kłos, Dejan Vincić, Konstantin Cupkovic, Michał Bąkiewicz. Fenerbahce Stambuł: Matej Cernic, Kemal Kayhan, Ivan Miljkovic, Leonel Marshall, Novica Bjelica, Arslan Eksi, Serkan Ramazan Kilic (libero) oraz Ahmet Tocoglu, Metin Toy, Turgay Dogan, Burak Hazirol (libero).