Jastrzębski Węgiel w środę w katowickim Spodku po dramatycznym tie-breaku przegrał rywalizację o AL-KO Superpuchar Polski. Po trzech dniach wrócił do Katowic, ale już do hali w Szopienicach. I w pierwszych minutach spotkania z GKS-em mistrzowie Polski jakby nie byli w stanie otrząsnąć się po porażce z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Rozpoczęli bowiem od błędów w przyjęciu, których nie ustrzegli się ani Tomasz Fornal, ani Timothee Carle. Gospodarze skrzętnie z tego korzystali, wypracowując sobie trzypunktową przewagę. Do bardzo dobrych zagrywek dołożyli punkt blokiem przy ataku Carle. Dobrze prezentował się Bartosz Gomułka. Atakujący, który w ostatnich miesiącach otrzymał już powołanie do kadry Nikoli Grbicia, do gry w ofensywie dołożył dwa punktowe bloki. Cierpiący w przyjęciu jastrzębianie nie opanowali kłopotów już do końca seta, którego sensacyjnie przegrali 22:25. "Mała katastrofa" ekipy Michała Winiarskiego. A potem taki zwrot PlusLiga. Jastrzębski Węgiel odnalazł rytm. Trzy sety pod dyktando mistrzów Polski Katowiczanie w pierwszych tygodniach PlusLigi radzili sobie bardzo słabo. W trzech pierwszych meczach nie zdołali wygrać ani jednej partii i z porażkami 0:3 zamykali ligową tabelę. Trudno więc było spodziewać się przebudzenia akurat w meczu z mistrzami Polski, ale wygrany pierwszy set w sobotę temu zaprzeczył. Drużyna prowadzona przez trenera Grzegorza Słabego w końcu pokazała sporo dobrej siatkówki. W drugim secie sobotniego spotkania w końcu lepiej zaczęli serwować jastrzębianie. Zagrywka Fornala pomogła objąć prowadzenie 9:7. W drugiej połowie partii przewaga mistrzów Polski zarysowała się zdecydowanie mocniej. Dobrze prezentował się Łukasz Kaczmarek. W poprzednich spotkaniach miewał problemy ze skutecznością, tym razem punktami kończyło się około 60 procent jego ataków. Jastrzębski Węgiel wygrał wyraźnie, 25:17. A mimo to w końcówce partii i tak doszło do spięcia pod siatką i Kaczmarek oraz libero GKS-u Bartosz Mariański obejrzeli żółte kartki. Nie wybiło to jednak z rytmu jastrzębian. W trzeciej partii prowadzili od samego początku. W polu zagrywki błysnął środkowy Anton Brehme, który latem dołączył do drużyny i zastąpił Jurija Gladyra. Ataki drużyny napędzał z kolei Fornal i jastrzębianie zbudowali sobie aż dziesięć punktów przewagi. Słaby wprowadził na boisko środkowego Damiana Hudzika, ale to nie mogło zmienić przebiegu partii. Katowiczanie atakowali ze skutecznością zaledwie 32 procent i ponownie przegrali 17:25. Na czwartą partię Jastrzębski Węgiel wyszedł bez Fornala. Zastąpił go Marcin Waliński, sprowadzony latem z właśnie z GKS-u. Tym razem mistrzowie Polski nie mieli już tak wielkiej przewagi, ale utrzymywali dwa punkty zapasu nad rywalami. A w drugiej części seta różnica między drużynami jeszcze wzrosła, jastrzębianie odskoczyli na sześć punktów. Ostatecznie zwyciężyli 25:18, a nagrodę dla MVP meczu otrzymał Brehme.