"Nie mieliśmy za bardzo szczęścia w losowaniu. Trafiliśmy do grupy, w której w zasadzie nie ma słabego zespołu. O klasie Bułgarów nikogo w Polsce nie trzeba w tej chwili przekonywać. Niemcy to również bardzo dobry zespół z tendencją zwyżkową, jeżeli chodzi o formę sportową. Słowacja z kolei to nieźle ułożony zespół, który ma prawo zagrać dobry mecz" - powiedział Adamski. Dodał, że polski zespół siatkarzy ma potencjał by walczyć o pierwsze miejsce w tej silnej grupie, jednak "czy wykorzysta ten potencjał, to już zupełnie inna sprawa". Zdaniem Adamskiego na przyszłorocznych ME na pewno nie powtórzy się jednak wynik z tegorocznych mistrzostw świata, na których Polacy przegrali 0:3 z Bułgarią. "Kto by nie prowadził naszej reprezentacji to jestem pewny, że takiego wyniku już nie będzie" - powiedział Adamski. Jego zdaniem w tej chwili jest jednak zbyt wcześnie, by typować faworyta grupy. O szansach poszczególnych drużyn więcej będzie można powiedzieć dopiero po przyszłorocznych rozgrywkach Ligi Światowej. Przyszłoroczny turniej z udziałem 16 drużyn rozegrany zostanie w Wiedniu, Innsbrucku, Pradze i Karlowych Warach. Mecz o złoty medal odbędzie się 18 września w stolicy Austrii. Rozgrywki toczyć się będą w czterech grupach, z których najlepsze ekipy awansują bezpośrednio do ćwierćfinałów. Drużyny z miejsc 2. i 3. grać będą w 1/8 finału. Zdaniem Adamskiego taki system rozgrywek grupowych gwarantuje wysoki poziom i emocje w każdym meczu. "Z jednej strony zwiększy rywalizację w grupie, bo zwycięzca zapewni sobie bezpośredni awans do ćwierćfinału. Jednocześnie takie zasady wykluczają przypadkowość końcowego wyniku, bo szansę na grę w dalszej fazie turnieju będą miały w sumie trzy zespoły z grupy, co ma duże znaczenie zwłaszcza przy tak silnych i wyrównanych grupach jak nasza" - wyjaśnił Adamski. Polacy na turnieju w Austrii i Czechach będą bronić mistrzowskiego tytułu.