Na bezpośredni pojedynek dwóch łódzkich zespołów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym kibice czekali od 1990 roku. Wówczas w ówczesnej 1. lidze ŁKS rywalizował ze Startem Łódź. Osiem lat temu ełkaesianki zmierzyły się z Budowlanymi w 2. lidze, a w poniedziałek te drużyny spotkały się ponownie w 4. kolejce ekstraklasy. W konfrontacji lokalnych rywali pewnie zwyciężyły uznawane za faworytki siatkarki Budowlanych. Beniaminkowi w żadnych z trzech setów nie udało się przekroczyć bariery 20 punktów. - Przed meczem typowałam, że siatkarkom ŁKS uda się wygrać przynajmniej jednego seta. Ale na parkiecie widać było dominację Budowlanych w każdym elemencie gry. ŁKS musi okrzepnąć w lidze, nabrać doświadczenia i poczekać na rewanż. Pomiędzy 1. ligą, a ekstraklasą jest przepaść - oceniła Małgorzata Niemczyk, mistrzyni Europy z 2003 roku. Była zawodniczka m.in. Budowlanych Łódź dodała, że była pod wrażeniem dopingu kibiców, których na trybunach Atlas Areny było ok. pięciu tysięcy. W opinii trenera Budowlanych Błażeja Krzyształowicza jednym z kluczy do efektownego zwycięstwa było zapomnienie o towarzyszącej meczowi "derbowej otoczce". Dodał, że dzięki pełnej koncentracji wiele elementów w jego zespole funkcjonowało lepiej niż we wcześniejszych pojedynkach. Wskazał na bardzo dobrą grę swoich podopiecznych na zagrywce oraz w bloku, w którym zdobyły 17 punktów. - Wiedziałyśmy, jak prestiżowy był to mecz i byłyśmy bardzo zmotywowane. ŁKS też zaczął bardzo agresywnie, ale wiedziałyśmy, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to wygramy. Zrobiłyśmy to jako cały zespół, bo każda z nas spisała się bardzo dobrze - dodała wybrana MVP spotkania atakująca Budowlanych Kaja Grobelna. Przyjmująca ŁKS Commercecon Katarzyna Sielicka przyznała, że była to lekcja pokory. - Zdawałyśmy sobie sprawę, że Budowlani to bardzo mocna ekipa, chciałyśmy powalczyć. Zabrakło nam jednak siatkarskich argumentów, a walkę można nawiązać zbliżając się do podobnego poziomu gry - podsumowała. Mimo porażki 0-3 szkoleniowiec ŁKS Michał Masek nie był rozczarowany grą swojej drużyny. Jak tłumaczył, Budowlani w tym sezonie będą walczyli o tytuł mistrzyń Polski, zaś jego zespół ma inne cele. - Wiemy, gdzie jest nasze miejsce. Jesteśmy w tym sezonie beniaminkiem, mamy kilka dobrych zawodniczek, ale musimy wygrywać mecze z innymi przeciwnikami. Z Budowlanymi próbowaliśmy, lecz się nie udało - ocenił Słowak. Po poniedziałkowej wygranej Budowlani awansowali na pozycję lidera tabeli. Są jedynym zespołem, który w tym sezonie zdobył komplet punktów. Dla dziewiątego ŁKS była to druga porażka.