- Chcę bardzo podziękować trenerowi za zaufanie. Przecież dwa lata nie grałam w kadrze, a mimo to nie zapomniał o mnie - powiedziała Kamila Frątczak na łamach "Przeglądu Sportowego". - Ominęły mnie największe sukcesy reprezentacji w ostatnich latach. Szczerze mówiąc, teraz będzie mi trudniej wkomponować się w drużynę niż dwa i pół roku temu. Dziewczyny tworzą po prostu naprawdę zgrany i kompletny zespół. Będę jednak walczyć - stwierdziła Frątczak. W kadrze 26-letniej siatkarce przyjdzie rywalizować z Małgorzatą Glinką, którą Niemczyk coraz częściej desygnuje do gry na pozycji atakującej. - Gosia to bezsprzecznie wspaniała zawodniczka i trudno sobie wyobrazić kadrę bez niej. W ekipie jest jednak dwanaście miejsc i zamierzam podjąć walkę, żeby znaleźć się w tej grupie. Marzę o występie w listopadowych mistrzostwach świata. Na pewno pojawię się na lipcowym zgrupowaniu w Szczyrku i wtedy zacznie się mój powrót do wielkiej siatkówki - podkreśliła Frątczak, która występowała w dwóch włoskich klubach Volley Modena i Terra Sarda Tortoli. Oba zespoły z Polką w składzie nie zdołały utrzymać się w Serie A. - Miałam pecha, że tak rozpoczęłam przygodę z Serie A. Tam nauczyłam się jednak cierpliwości i to mi się w przyszłości na pewno przyda. Nie wykluczam kontynuowania kariery w Italii. Wszystko zależy od mojej formy. Jeśli będę czuła się na siłach, może wyjadę do dobrej zagranicznej ligi. Gdyby sytuacja rozwinęła się inaczej będę musiała przede wszystkim dbać o zdrowie - dodała siatkarka.