- Przekonałyśmy się o tym już na samym początku spotkania. Zespół przeciwnika na pierwszą przerwę techniczną zszedł z dwupunktową przewagą, której nie roztrwonił do samego końca, wygrywając pierwszego seta do 19 - dodała dwukrotna mistrzyni Europy. - W pierwszym secie nie wyrządziłyśmy żadnej krzywdy rywalowi zagrywką, dlatego też gospodynie nie miały problemu z rozegraniem akcji. Od drugiego seta nasz serwis wyglądał już dużo lepiej. Często zagrywałyśmy "skróty" tuż za siatkę i to przyniosło efekty. Od samego początku miałyśmy przewagę (8:4, 16:9, 21:15) ostatecznie wygrywając do 16. W trzecim secie przewaga była raz po stronie przeciwnika raz po naszej, jednak kilka udanych akcji w naszym wykonaniu w końcówce seta sprawiło, że to my prowadziłyśmy w meczu 2:1 - relacjonowała Ola Przybysz. - Czwarty set okazał się najciekawszy. Zespół Conegliano wyszedł na boisko skoncentrowany, zdeterminowany, z ogromną wolą walki, aby doprowadzić do wyrównania stanu meczu. Objęły natychmiastową przewagę (8:5, 16:12, 21:16) i w tym momencie, na szczęście dla nas, coś się w ich zespole zacięło i to my zaczęłyśmy grać jak z nut. Złapałyśmy wiatr w żagle. Od stanu 16:21 pozwoliłyśmy rywalkom zdobyć tylko jeden punkt - oceniła reprezentantka Polski. - Bardzo dobre spotkanie w naszym zespole rozegrała Elena Drozina, Daria Parenti i Michela Molinengo. Ja również mogę zaliczyć ten mecz do bardzo udanych. Zdobyłam 17 pkt, w tym jeden blokiem i 16 w ataku (skuteczność 46 proc.). W przyjęciu zagrywki rywalek zanotowałam 67-procentową skuteczność - zakończyła Ola Przybysz.