- Był to ostatni mecz pierwszej rundy. Decydował nie tylko o prowadzeniu w tabeli, ale również o tym z kim zagramy w kolejnej fazie Pucharu Włoch Serie A2 (Rebecchi Rivergaro zmierzy się z Fornarina Civitanova Marche) - powiedziała Ola Przybysz dla INTERIA.PL. - Na ten mecz czekali wszyscy od początku sezonu. Zespół Unikom Starker Kerakoll Sassuolo ma w swoim składzie bardzo dobre i doświadczone zawodniczki. Barw tego zespołu bronią m.in. Vania Becccaria (w zeszłym sezonie występowała w Rebecchi Rivergaro - przyp. red.), Erna Brinkman, Tatiana Szaposznikow czy rozgrywająca Alessandra Pinese - dodała reprezentantka Polski. - Wszystkie trzy sety były bardzo wyrównane. W dwóch pierwszych, to my prowadziłyśmy od początku do końca jednym lub dwoma punktami. Sytuacja zmieniła się w trzeciej odsłonie. Przeciwniczki wyszły na parkiet zdeterminowane i od razu objęły prowadzenie 7:2 i 8:4. Po pierwszej przerwie technicznej zaczęłyśmy odrabiać powoli straty, jednak to Sassuolo miało ciągle dwupunktową przewagę do stanu 21:19. Końcówka znowu była bardzo zacięta, ale to my wytrzymałyśmy presję i po autowym ataku Vani Beccaria mogłyśmy się cieszyć ze zwycięstwa przy aplauzie licznej rzeszy kibiców - podkreśliła dwukrotna mistrzyni Europy. - Zagrałyśmy bardzo dobry mecz. Moim zdaniem, jako zespół najlepszy w sezonie. Znowu decydujące znaczenie miał blok (14 pkt) i dobre przygotowanie taktyczne. Także przyjęcie stało na wysokim poziomie (skuteczność 84 proc.) - stwierdziła Ola Przybysz, która zdobyła w tym spotkaniu 15 punktów.