Nowe otwarcie u siatkarek. Wielkie zmiany, Polska czeka na gwiazdy
Już dziś rusza siatkarska TAURON Liga kobiet. Bez Agnieszki Korneluk, Magdaleny Jurczyk czy Zuzanny Góreckiej, za to z nowymi mistrzyniami Polski i kandydatkami na nowe gwiazdy. - Z jednej strony boję się, że troszeczkę stracimy na jakości. Z drugiej cieszę się, bo dajemy szansę wielu młodym siatkarkom, które będą miały okazję się rozwinąć - podkreśla w rozmowie z Interia Sport Joanna Kaczor-Bednarska, była atakująca reprezentacji Polski. Komentatorka Polsatu Sport wskazuje dwóch faworytów ligi i przewiduje zaciętą walkę o ostatnie miejsce na podium.

Damian Gołąb, Interia Sport: W poprzednim sezonie TAURON Liga była trochę ligą dwóch prędkości. Było widać dużą różnicę między czołową czwórką a resztą zespołów. Czy w tym sezonie może to się zmienić na ligę trzech prędkości? Na czele DevelopRes Rzeszów, który wciąż ma w składzie kilka reprezentantek Polski, potem pozostali kandydaci do podium, a potem dopiero reszta ligi?
Joanna Kaczor-Bednarska, brązowa medalistka ME 2009, komentatorka Polsatu Sport: Developres to jedno, drugą taką drużyną na papierze są PGE Budowlani Łódź. A dalej? Myślę, że wszyscy będą się bić o ostatnie medalowe miejsce.
Z czołówki może wypaść ŁKS Commercecon, finalista z poprzedniego sezonu? Sporo stracił latem przez kłopoty finansowe.
- To na pewno nie pomaga, sytuacja jest trudna - szczególnie że ŁKS w ostatnich latach przyzwyczaił do tego, że jest zespołem topowym. Ale kiedy zerkam na skład łodzianek, zdecydowanie nie przekreślam ŁKS-u. Znam trenera Adriana Chylińskiego, wiem, że jest bardzo ambitny i będzie starał się, by jego zespół wyglądał jak najlepiej. Mamy tam jednak sporo dziewcząt, które do tej pory tak obciążone meczowo nie były. Pytanie, jak one sobie teraz poradzą.
TAURON Liga. Faworyci z Rzeszowa i Łodzi, a dalej? Wielka szansa dla Radomki Radom
DevelopRes, mistrz z ubiegłego roku, to jeden z nielicznych zespołów - obok Budowlanych - który nadal ma w składzie kilka reprezentantek Polski. Myślisz, że to pozwoli mu na osiągnięcie w Lidze Mistrzyń czegoś więcej niż do tej pory?
- Bardzo bym chciała, ale myślę, że będzie o to trudno. Oczywiście przeprowadził fajne transfery, sprowadzenie trenera Cesara Hernandeza, którego uważam za ciekawy wybór, zwłaszcza po wynikach Francji w tegorocznej kampanii reprezentacyjnej.
Natomiast już pierwszy turniej towarzyski pokazał, że nie udało się wygrać wszystkich meczów z zagranicznymi rywalami - porażka z Zeren Spor Kulubu, który przecież nie jest topowym zespołem w Turcji. DevelopRes kojarzył się do tej pory z tym, że był o krok od Final Four Ligi Mistrzyń. W tym sezonie powtórzyć taki wynik będzie bardzo trudno.
Ale znając rzeszowski potencjał, dużą ilość cech wolicjonalnych, duże chęci, by odnieść kolejny sukces, wiem, że rzeszowianki będą się starać, jak tylko będą mogły. Czy się uda? Czas pokaże. Przed sezonem wiele zespołów prezentuje się znakomicie, a gdy przychodzi wielkie granie, to wygląda zupełnie inaczej. Z drugiej strony w składzie są reprezentantki Holandii, ciekawa postać atakującej Taylor Bannister. Czasami gra znakomicie, ale są też momenty, w których przy jej grze łapiemy się za głowę i pytamy, o co tu chodzi. Dla niej to też może być przełomowy sezon. Jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało.
Wydaje się, że mimo sporych zmian w Rzeszowie i w Budowlanych udało się zachować kręgosłup drużyny, wokół którego można budować. Zmiany nie były aż tak diametralne i chyba nie trzeba tam układać wszystkiego od nowa?
- Siatkówka lubi stabilizację. Duże rotacje, wymiana 10 zawodniczek - to z reguły nie pomaga, bo potrzeba czasu na budowanie. Na pewno będzie trochę łatwiej, choć w Rzeszowie mamy jednak nowego trenera, który musi wprowadzić swoje systemy, styl treningu. Ale jednak podstawa jest i trener Hernandez będzie na niej budować.
Powiedziałaś, że za plecami DevelopResu i Budowlanych może się rozegrać zacięta walka o trzecie miejsce na podium. Faworytem do bycia numerem trzy jest BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała?
- Właśnie nie wiem, zweryfikuje to ligowa rzeczywistość. Kilka zespołów personalnie wygląda ciekawie. Obok ŁKS-u można wziąć pod uwagę właśnie BKS, MOYA Radomkę Radom, Metalkas Pałac Bydgoszcz. Do tego LOTTO Chemik Police, który też utrzymał trzon zespołu, a trener Dawid Michor pokazuje, że potrafi pracować z młodymi zawodniczkami. Myślę, że parę spotkań może się przeciągnąć do pięciu setów, mogą to być mecze wymagające dużego charakteru.
W Radomiu od kilku sezonów ambicje są duże. To może być sezon, w którym w końcu Radomce uda się wedrzeć do ścisłej czołówki?
- Być może tak właśnie będzie. To dla niej szansa, jakiej do tej pory chyba nie było. Dwa czołowe zespoły i reszta, która może walczyć o brązowy medal. Choć oczywiście nie jest powiedziane, że to DevelopRes i Budowlani zagrają o złoto. Radomka musi wykorzystać swoją szansę. Trener Jakub Głuszak pokazał z reprezentacją Ukrainy, że jest w stanie ogarnąć zespół, a w Radomce ma trzy dziewczyny z tej kadry. Do tego cały czas w drużynie jest Monika Gałkowska, pojawiła się też nowa rozgrywająca. Na początku wygląda to obiecująco, po pierwszych sparingach trener Głuszak sam jest zadowolony. Będziemy się przyglądać tej drużynie. Nie chciałabym tylko sytuacji, jak w poprzednim sezonie, że Radomka zaczęła mocno, a potem było dużo słabiej.
Odpływ polskich siatkarek za granicę. "Boję się, że troszeczkę stracimy na jakości"
Wspominałaś o młodzieży w Chemiku. Będzie ją wspomagać wracająca z ŁKS-u Natalia Mędrzyk. Ma odgrywać w drużynie rolę Martyny Grajber-Nowakowskiej z poprzedniego sezonu?
- Na pewno. Będzie miała sporo zadań. Widać jednak, że polsko-amerykański zaciąg w trakcie poprzedniego sezonu spisał się dobrze. To Katarzyna Partyka i Julia Orzoł, dobry sezon rozegrała Julia Hewelt. Jest na czym budować, dziewczyny są głodne sukcesów. Może to nie jest jeszcze ten wielki Chemik, który pamiętamy sprzed lat, ale na pewno zespół idzie w dobrym kierunku i wzmocnienia wydają się bardzo ciekawe.
Jak liga poradzi sobie z drenażem gwiazd po poprzednim sezonie? Odpływ zawodniczek - zwłaszcza do ligi tureckiej, ale nie tylko - był jednak bardzo duży.
- Przyglądałam się transferom i widać dużą rotację między zespołami. Ale też spory zaciąg zawodniczek z pierwszej ligi, bo jednak zwolniło się sporo miejsc. Z jednej strony boję się, że troszeczkę stracimy na jakości. Z drugiej cieszę się, bo dajemy szansę wielu młodym siatkarkom, które będą miały okazję pokazać się w tym sezonie, rozwinąć. Nawet te, które były w szerokiej kadrze trenera Stefano Lavariniego, ale do tej pory nie grały w lepszych zespołach. Kilka pierwszych kolejek da nam świadomość tego, jak ten sezon może wyglądać.
Tauron Liga musi pogodzić się z tym, że w najbliższych latach będzie odgrywać w Europie taką rolę? Że na ten moment trudno jej konkurować pod względem finansowym nie tylko z Turcją i Włochami, ale też na przykład Grecją? W końcu do tej ostatniej ligi odeszły tego lata dwie czołowe zawodniczki.
- Finanse to jedno, ale drugie to sposób, w jaki zawodniczki potrafią się zaaklimatyzować za granicą. Nie każdy ma taki charakter, że po wyjeździe czuje się dobrze. Było mnóstwo przypadków, gdy siatkarki wyjeżdżały, a po sezonie wracały do kraju i wolały rozwijać się na własnym podwórku. Nie chciałabym jednak sytuacji, by któraś z dziewczyn odbiła się od tureckiego czy włoskiego poziomu jak od ściany. To będzie dla nich sprawdzian, jak będą prezentować się na tle rywalek z ligi tureckiej, greckiej czy japońskiej, bo tam przecież przeniosła się Olivia Różański.
Z perspektywy reprezentacji ważne jest, by te dziewczyny grały w klubach. Pieniądze pieniędzmi, ale myślę, że dla większości z nich to nie jest jeszcze ten moment kariery, w którym trzeba się koncentrować tylko i wyłącznie na finansach. Muszą myśleć o samorozwoju.
Tym siatkarkom warto się przyglądać. Joanna Kaczor-Bednarska o kandydatkach na gwiazdy TAURON Ligi
Pod względem sportowym TAURON Liga to trzecia, czwarta liga Europy, a przynajmniej tak chcielibyśmy ją widzieć. A na jakim miejscu plasuje się pod względem finansowym?
- Turecka i włoska liga na pewno są wyżej. A dalej? To wszystko zależy. Mamy całkiem sporo lig, w których jeden, dwa zespoły dominują. I te zespoły mają spore pieniądze.
Skoro ten sezon ma być sprawdzianem dla kilku młodych zawodniczek, na dorobku, na kogo warto pod tym kątem zwrócić największą uwagę? Kogo będą obserwować ludzie Stefano Lavariniego?
- Jestem bardzo ciekawa, jak w Rzeszowie zaprezentuje się Dominika Pierzchała. Widzieliśmy ją fajnie wykorzystywaną w Chemiku Police, dobrze się prezentowała wcześniej w Bielsku-Białej. Zabrakło mi jej na mistrzostwach świata, na pewno w jej stronę trzeba spoglądać. Cały czas bacznie przyglądać się też Paulinie Damaske, która może zebrać dużo doświadczenia. Z tych młodych dziewczyn ciekawa jestem Agaty Milewskiej, cały czas będziemy patrzeć na Wiktorię Szewczyk - to rozgrywająca, która może być w przyszłości filarem naszej kadry. Nadal będziemy obserwować Hewelt, Orzoł i Partykę w Chemiku, to dziewczyny, które miały swoje dobre momenty w ostatnim. Warto też przyglądać się Soni Stefanik.
Podsumowując, spodziewasz się chyba ciekawego sezonu, może nawet ciekawszego niż poprzedni, skoro tak duża grupa zespołów chce się bić o podium?
- Myślę, że tak. Walkę o wyższą pozycję zapowiada jeszcze choćby ITA TOOLS Stal Mielec, która skończyła ostatnio na ósmym miejscu. Sokół Mogilno ciekawie się wzmocnił. Troszeczkę odstaje #Volley Wrocław, a najbardziej ECO HARPOON LOS Nowy Dwór Mazowiecki, bo to zespół oparty na zawodniczkach z pierwszej ligi - z racji tego, że nie było już przy kompletowaniu składu z kogo wybierać. Bardzo ciekawa jestem UNI Opole z trenerem Bartłomiejem Dąbrowskim, w sparingach drużyna prezentowała się przyzwoicie. BKS trenera Bartłomieja Piekarczyka jest rozsądnie budowany przez Aleksandrę Jagieło. To będzie ciekawa liga, intensywna, w której każdy będzie mógł wygrać z każdym. Kiedy ktoś się gdzieś zagapi, przeciwnik nie będzie wybaczać.
Rozmawiał Damian Gołąb












