Uraz Mateusza Bieńka pozostał w pamięci kibiców siatkówki. Środkowy doznał bowiem kontuzji w samej końcówce spotkania ze Słowenią, w którym "Biało-Czerwoni" rozprawili się z "klątwą" olimpijskich ćwierćfinałów. Kiedy wraz z kolegami świętował awans do strefy medalowej, skakał na jednej nodze. Problemem była jednak druga noga, a dokładnie lewa stopa siatkarza. Doznał urazu rozcięgna podeszwowego - podobnego do tego, który na długie tygodnie wykluczył go z gry rok wcześniej. Tyle że wówczas kontuzja dotyczyła prawej stopy. Do końca igrzysk środkowy już nie zagrał, ale i tak stanął na paryskim podium ze srebrnym medalem. Od kontuzji minęły dwa miesiące, a Bieniek nadal nie jest gotów do gry. Bez niego Aluron CMC Warta Zawiercie sięgnęła po AL-KO Superpuchar Polski, ale też wygrała tylko trzy z pięciu pierwszych meczów w PlusLidze. W poniedziałek osłabieni zawiercianie - w ich składzie brakowało również m.in. Bartosza Kwolka - dość gładko przegrali 0:3 z PGE Projektem Warszawa. Bolesna porażka drużyny Michała Winiarskiego. Ale problem jest większy Mateusz Bieniek nie jest jedyny. "Wychodzą lata grania" Bieniek spotkanie w stolicy oglądał tylko zza band reklamowych. W rozmowie z "Super Expressem" opowiedział o tym, jak przebiega proces jego powrotu do gry. Ostatnio zaczął wskakiwać na podest, ale nie uczestniczy jeszcze w pełnym treningu z kolegami z zespołu. Bieniek nie jest jedynym kadrowiczem z drużyny prowadzonej przez Nikolę Grbicia, który po sezonie reprezentacyjnym ma problemy. W PlusLidze wciąż nie gra libero kadry i Asseco Resovii Paweł Zatorski, który doznał urazu w półfinale olimpijskim przeciwko USA. Również w jego przypadku trwa jeszcze praca nad powrotem do pełni formy. Kłopoty ze zdrowiem utrudniły też pierwsze tygodnie Aleksandra Śliwki w Japonii, gdzie przyjmujący kadry przygotowuje się do debiutu w Suntory Sunbirds. W przypadku części reprezentantów Polski można wręcz mówić o chronicznych problemach ze zdrowiem. Bieniek, który w reprezentacji Polski zadebiutował w 2015 r., nie ma wątpliwości, że przyczyną co najmniej części problemów są duże obciążenia, jakimi są poddawani zawodnicy. "Nikt nie lubi być kontuzjowany, ale nie będę się tym załamywał. Nic z tym nie zrobię na ten moment. Wychodzą lata grania, praktycznie cały rok z siatkówką, od dziesięciu lat w reprezentacji, przy sporych obciążeniach. Ale zawsze mogłoby być gorzej. Jestem w takim wieku, że organizm wolniej się regeneruje, obciążenia muszą być inne niż parę lat temu. W Zawierciu o tym wiedzą i podchodzą do tematu bardzo profesjonalnie" - podkreśla 30-letni środkowy Warty i reprezentacji Polski.