Damian Gołąb, Interia Sport: Czy problemy zdrowotne Norberta Hubera mocno zmieniają plany trenera na ten sezon? Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski w siatkówce: Wszyscy widzieli, jaki uraz przytrafił się Norbertowi Huberowi. Czas na powrót do zdrowia to cztery tygodnie. Monitorujemy sytuację, kiedy ten czas będzie dobiegać końca, przeprowadzimy kolejne badania, by sprawdzić, czy będzie mógł rozpocząć treningi. Jeśli okaże się, że potrzebuje, powiedzmy, dodatkowych trzech tygodni, wtedy zdecydujemy, czy będzie w stanie wrócić na mistrzostwa świata. Na razie jest zbyt wcześnie, by cokolwiek powiedzieć. Czy w związku z nieobecnością kilku zawodników nie obawia się pan, że na środku bloku zabraknie nieco doświadczenia? - Nie obawiam się niczego. Za nami trzy sezony, w których zawsze kogoś brakowało. W pierwszym Wilfredo Leona i Norberta Hubera, w drugim Bartka Kurka i Mateusza Bieńka. W trzecim w decydującym momencie straciliśmy "Bienia", do tego niemal wypadli Marcin Janusz i Paweł Zatorski. A odnieśliśmy bez nich pewne sukcesy. Na szczęście dla polskiej siatkówki, nie jesteśmy zdesperowani, by ciągle mieć podstawowych siedmiu zawodników. Nie jest tak, że kiedy jeden z nich nie gra, nie możemy aspirować do walki o najwyższe cele. Oczywiście kiedy wszyscy są zdrowi i dostępni, jesteśmy silniejsi. Ale chłopcy, którzy z nami trenują, starają się z całych sił osiągnąć poziom, którego potrzebujemy, i grać najlepiej, jak potrafią. Traktuję tę sytuację bardziej jako wyzwanie niż problem. Nie jesteśmy jedyną drużyną bez ważnych zawodników, to dzieje się we wszystkich zespołach. Jak zawsze będziemy się starać wygrać każdy turniej, a ktokolwiek zagra czy wejdzie z ławki, da z siebie wszystko, by zespół zwyciężył. To więc dla mnie zbyt wiele nie zmienia. Reprezentacja Polski siatkarzy. Nikola Grbić z wiadomością dla zawodników Jak w takim razie trener ocenia młodych środkowych, którzy trenowali z kadrą w Spale? Zrobili na panu wrażenie? - Jest pewien problem, z którym musimy się mierzyć. Powołałem wielu siatkarzy, by zobaczyć, co potrafią. Wielu z nich jest młodych, utalentowanych, mają jakość, ale nie grają - bo są w klubie trzecim albo czwartym wyborem na środku czy przyjęciu. Bardzo trudno więc dowiedzieć się, jak reagują na stresujące momenty, jak radzą sobie w ważnych spotkaniach, jak przeżywają sezon, w którym pojawiają się wzloty i upadki. Najważniejsze jest więc dla nich to, że muszą grać, by się rozwijać. Nie zrobią postępu, jeśli nie będą grać. Możesz zostać jeden, maksymalnie dwa sezony w mocnym klubie, gdzie będziesz uczyć się od najlepszych. Ale potem - a ten czas dla niektórych już minął - musisz szukać klubu, w którym będziesz grać. Nawet jeśli nie będzie to klub walczący o trofea. Nawet jeśli miałoby to się dziać w pierwszej lidze, jak w przypadku Jakuba Nowaka? - Nawet w pierwszej lidze. Oczywiście taki siatkarz nie powinien w niej zostać bardzo długo, bo jeśli będzie dobrze się spisywać, z pewnością ktoś go tam zauważy. Im dłużej pracuję, tym bardziej jestem przekonany, że ten, kto nie szuka miejsca, w którym będzie mógł grać, będzie dla mnie mniej interesujący pod kątem powołania do kadry. Nie będę mógł bowiem obserwować jego postępów. Może przebywać ze mną na kadrze przez półtora miesiąca, rozegrać dwa mecze, a potem wrócić do klubu, gdzie może będzie dobrze trenować, ale nie będzie pojawiać się na boisku w trakcie meczów. A potem miałbym go znów powołać do kadry bez żadnej wiedzy o nim? Kamil Semeniuk o reprezentacji Polski po zmianach. "Będziemy kontrolować" Dla zawodników z tej grupy kluczowe będzie więc to, co pokażą w trakcie Silesia Cup? - Między innymi, ale absolutnie tak. Będę obserwować wszystko. Interakcje między zawodnikami, ich zachowanie, skupienie, reakcje na sytuacje boiskowe. Na to, jak siatkarze się zachowują. Ten turniej będzie znakomitym testem dla wszystkich, by się zaprezentować. Zademonstrować, jak stosują w praktyce rzeczy, którymi się zajmowaliśmy, bo wprowadziłem kilka nowości. Chcę sprawdzić, czy będą w stanie pokazać to nie tylko na treningach, ale i w czasie meczów. To świetny test dla wszystkich. Dużo w tym sezonie mówiło się o zawodnikach Bogdanki LUK Lublin, która zdobyła mistrzostwo Polski. Pochwały za postępy zbierali Kewin Sasak, Mikołaj Sawicki czy Marcin Komenda. Jak trener ich ocenia? - Zdecydowanie zrobili postęp. Widać to zresztą również już na treningach, które z nami rozpoczęli. Zyskali pewność siebie - bez sukcesów, jakie osiągnęli, bardzo trudno ją zyskać. To niemal niemożliwe bez regularnej gry. Jestem szczęśliwy, że rozegrali tak dobry sezon: widziałem progres u Kewina Sasaka, u Mikołaja Sawickiego, u Marcina Komendy. Wilfredo Leon po prostu potwierdził to, co już o nim wiedzieliśmy. Uważam, że to dobre dla reprezentacji i całej polskiej siatkówki. Kewin Sasak w pana opinii może rywalizować z Bartłomiejem Bołądziem i Bartoszem Kurkiem? - Tak. Choć oczywiście wszystko zależy od niego. Nikola Grbić wprost o zmianach na kluczowej pozycji. "Chcę sprawdzić" Jaki jest pomysł trenera na obsadę pozycji rozgrywającego bez Marcina Janusza i Grzegorza Łomacza? Postawi pan mocno od początku na jednego z dwójki Jan Firlej - Marcin Komenda, czy będzie dużo rotacji? - Oczywiście obaj otrzymają szanse gry. To nie jest taka sama sytuacja, jaka była z Marcinem Januszem. Wtedy od początku wiedziałem, że to on będzie "jedynką", a Grzegorz Łomacz będzie mu pomagać. Teraz jest dwóch chłopaków. Czyli na razie nie wybrał pan pierwszego rozgrywającego? - Nie. Tak naprawdę w trzech ostatnich latach ci zawodnicy nie mieli szans grać w żadnych finałach, by można było lepiej zrozumieć, jak reagują w takich sytuacjach, jak zespół reaguje wraz z nimi. Ostatnio siatkarskie władze zdecydowały o wyraźnym zwiększeniu nagród za medale mistrzostw świata. To dobra decyzja? Podniesie prestiż imprezy? - Nie będę z tego powodu ciężej pracować. Nawet gdyby za wygraną nie było żadnych pieniędzy, prestiż byłby taki sam. W Lidze Narodów co roku jest do wygrania milion dolarów. Za igrzyska olimpijskie nie ma żadnych nagród pieniężnych. Czy Liga Narodów jest bardziej prestiżowa ze względu na pieniądze? Absolutnie nie. Nie wiązałbym więc prestiżu rozgrywek z pieniędzmi. Oczywiście wszyscy będą szczęśliwsi, że wygrają więcej pieniędzy, ale nie uważam, że to będzie jakaś dodatkowa motywacja. Rozmawiał Damian Gołąb