Artur Gac, Interia: Co oznacza dla ciebie obecność od początku na tak ważnym obozie kadrowym w sezonie olimpijskim? Kuba Hawryluk, libero: - Bardzo się cieszę, dla mnie jest to duże wyróżnienie móc być w takim gronie, z takimi gwiazdami. To niesamowite uczucie, chcę wynieść stąd jak najwięcej doświadczenia na przyszłość. Choć na co dzień obcujesz z gwiazdami w jednej z najlepszych lig świata, to mimo wszystko jest to trochę deprymujące znaleźć się wśród najlepszych z najlepszych? - Myślę, że nie. Uważam, że bardziej motywujące, by starać się być jeszcze lepszym i dorównać tym najlepszym. W tę stronę bym bardziej poszedł. Z jakim celem osobistym przyjechałeś na to zgrupowanie? W co mierzysz i z czego będziesz zadowolony? - Wierzę w igrzyska. A tak poważnie... A to było niepoważne? - Poważne (szeroki uśmiech). Nie no, mając u boku takie gwiazdy, jak Paweł Zatorski i Jakub Popiwczak, chcę jak najwięcej wynieść i wiele się nauczyć. Jak już powiedziałem, wierzę że to sporo da mi na przyszłość, a ja na pewno dam z siebie sto procent i nie odpuszczę. Gdzie widzisz u siebie największe rezerwy? Tylko proszę, byś nie sprowadził odpowiedzi do kwestii doświadczenia. - Tak naprawdę mogę uczyć się wszystkiego, w tym podejścia mentalnego, aby dawać z siebie wszystko, choć wiadomo, że czasem jest gorszy dzień i się nie chce. Dlatego warto brać przykład z tych najlepszych, którzy potrafią przezwyciężać takie momenty. Masz już kogoś w gronie najlepszych, do kogo zawsze możesz się udać, gdy będziesz miał potrzebę? - Wydaje mi się, że chłopaki z całej grupy odebrali mnie dobrze i uważam, że do kogo bym nie podszedł, każdy wyciągnąłby pomocną dłoń. Też dzięki temu fajnie się tutaj czuję. Na ile jesteś zadowolony z tego, jak prezentowałeś się w sezonie ligowym? Był czas, że grałeś świetnie, ale obserwowaliśmy też sinudoidę, twoja gra nie była ustabilizowana. - Patrząc na siebie indywidualnie, jestem bardzo zadowolony z pierwszej połowy fazy zasadniczej. Naprawdę grałem wtedy bardzo dobrze. W drugiej części sezonu zdarzały się mecze dobre i gorsze, ale patrząc przez pryzmat całego sezonu, mogę być z siebie zadowolony. Na pewno był to dla mnie lepszy sezon niż ten poprzedni, zrobiłem postęp, a drużynowo mieliśmy dużo kontuzji. Przez to, że cały czas ktoś miał jakieś problemy, nie mogliśmy grać w jednym składzie, tylko musieliśmy rotować w każdym meczu. Jak wygląda twoje życie poza siatkówką? Czy masz jakąś odskocznię, coś szczególnie cię zajmuje? - Mam psiaka, z którym bardzo lubię wychodzić i często chodzimy na spacery. On też mnie mobilizuje, bo nawet jeśli mi się nie chce, to muszę z nim wyjść. I to jest taka moja odskocznia. A co jeszcze? W wolnym czasie lubię grać w tenisa, choć w sezonie nie ma na to zbyt wiele czasu. Dlatego tej aktywności oddaję się głównie w wakacje. Za to w sezonie lubię sobie gdzieś wyjść, a to na miasto zjeść jakąś pizzunię, a to do kina. Jakiej rasy jest piesek? - Golden retriever, ma roczek. Gdy wyjeżdżasz, kto ma go pod opieką? - Moja dziewczyna, ale też są moi rodzice i rodzice dziewczyny, więc ma kto się nim zaopiekować. Jesteś już w pełni usamodzielniony? Prowadzisz dorosłe życie? - Tak, w moim przypadku zaczęło się to wcześnie, bo z rodzinnego Staszowa wyjechałem w bardzo młodym wieku. Miałem 13 lat, gdy już opuściłem dom i tak naprawdę wszystkiego musiałem uczyć się samemu. Gdy przez trzy lata byłem w Spale, to wiadomo, że wówczas jeszcze wszystko było podane, na gotowe, a od dwóch sezonów już o wszystko trzeba zadbać samemu. Szybko się w tym przymusowym wydorośleniu odnalazłeś, a może miałeś na początku takie myśli, by dać sobie z tym spokój? - Na pewno przychodzą takie momenty na zasadzie: "a po co to wszystko?" i nie da się ukryć, że gdy miałem 13 lat, to było bardzo ciężko. Pamiętam, że w tamtym czasie było bardzo trudno, wyjechałem 300 km od domu (początkowo trafił do Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla - przyp. AG), zostawiając rodzinę i znajomych. Ale to doświadczenie także mnie ukształtowało i teraz jest mi łatwiej. Tak z ręką na sercu: swoją obecność na trwającym zgrupowaniu raczej postrzegasz w roli pomocnika dla obecnych gwiazd, czy masz tak wysokie ambicje, że widzisz szansę na sprawienie sensacji? - Mam duże aspiracje, ale wydaje mi się, że jeszcze nie teraz. Chcę pomóc chłopakom, bo wiem, że chyba jeszcze to nie ten moment. Trochę czasu jeszcze potrzebuję, ale na pewno będę walczył. Rozmawiał: Artur Gac