Niespodziewany zwycięzca. O losie meczu zdecydował tie-break
GKS Katowice bardzo dobrze wszedł w nowy sezon PlusLigi. Podopieczni Grzegorza Słabego niespodziewanie pokonali faworyzowanego Trefla Gdańsk. Do rozstrzygnięcia spotkania potrzebny był tie-break.

Na początku spotkania Trefl starał się potwierdzić, że jest faworytem (6:3). Czasami gdańszczanom dopisywało szczęście, co pokazała kiwka Łukasza Kozuba, który ratując się przed błędem, wypchnął piłkę w okolice dziewiątego metra. Goście prowadzili wyrównaną walkę z przeciwnikiem (16:16). Finalnie na niewiele to się zdało, bo katowiczanie mieli więcej jakości w siatkarskich elementach, szczególnie przyjęciu i zagrywce. Dzięki temu gospodarze w końcowej fazie seta całkowicie przejęli inicjatywę.
Start drugiej odsłony również należał do podopiecznych Michała Winiarskiego. Sytuacja szybko uległa zmianie, a dobry atak w kontrze Jakuba Szymańskiego dał GKS-owi prowadzenie 11:9. Z czasem przewaga graczy z Katowic była coraz wyraźniejsza. Czasami gospodarze wyciągali rękę do rywala. Jakub Jarosz miał piłkę na powiększenie prowadzenia do 19:15, ale przestrzelił. Trefl nie radził sobie jednak z przyjęciem. Przyjezdni nie mogli w taki sposób odwrócić losów seta.
Udana pogoń i nie zamknięcie meczu
Początek trzeciej partii zwiastował szybie zakończenie spotkania (6:3). Drużyna Winiarskiego w końcu złapała lepszy rytm (12:9). Nie oznaczało to, że katowiczanie odstawali, ale musieli oni gonić wynik. Do remisu mógł doprowadzić Gonzalo Quiroga, lecz pomylił się on w ataku. Chwilę później zablokowany został Jakub Jarosz (13:16). Od tego momentu gra GKS-u się posypała, szczególnie w ataku, gdzie siatkarze popełniali proste błędy. Gdańszczanie z kolei grali poprawnie, przedłużając spotkanie.
Kolejna partia to kolejny dobry początek zawodników Grzegorza Słabego (5:2). Po chwili gdańszczanie mieli więcej do powiedzenia (8:7). Remis powrócił na tablicę, gdy w kontrze Jakub Jarosz obił blok rywali (13:13). Od tego momentu drużyny prowadziły rywalizację punkt za punkt, w której nie brakowało dobrych akcji, jak i prostych pomyłek (17:17). Błąd dotknięcia siatki i blok na Marcinie Kanii nagle postawił gospodarzy w trudnym położeniu (17:20). Goście wykorzystali okazję, by doprowadzić do tie-breaka.
W decydującej odsłonie pierwsi cios wyprowadzili gracze GKS-u (4:2). Katowiczanom nic to nie dało, bo błędami rozmontowali swoją grę (7:8). Potwierdzeniem tego była pomyłka w ataku Gonzalo Quirogi (7:10). Podopieczni Słabego zdołali doprowadzić do remisu (11:11), by w końcówce przejąć inicjatywę. Decydujący punkt zdobył Jarosz.
GKS Katowice - Trefl Gdańsk 3:2 (25:20, 25:20, 19:25, 21:25, 15:12)
