Ekipa Radosława Panasa do krajowych rozgrywek podchodziła z wielkim optymizmem. Nowi sponsorzy postawili przed stołeczną drużyną wysokie wymagania, a gracze już na inaugurację pokazali, że ich aspiracje wcale nie są mniejsze. Ze zdobywcą Pucharu Polski zagrali bez kompleksów i choć mecz był od początku bardzo wyrównany, górą byli warszawianie. Tradycyjnie już mistrz Polski pojechał na inaugurację sezonu do beniaminka. Skra nie miała problemów z pokonaniem w Kielcach Fartu 3:0 (25:16, 25:18, 25:20) i od początku spotkania narzuciła własny styl gry. Bełchatowianie wystąpili w najmocniejszym składzie, a na chwilę na parkiecie pojawił się Daniel Pliński, który do gry wraca po kontuzji barku. - Mecze z beniaminkami zawsze są ciężkie. Gospodarze grają z zębem i animuszem. Nasza dzisiejsza wygrana w takim stosunku to efekt bardzo odpowiedzialnej postawy moich zawodników. Zagrali rozsądnie, nie było cienia dekoncentracji. Można powiedzieć, że od początku do końca trzymali siatkarski fason - ocenił trener gości Jacek Nawrocki. Łatwe zwycięstwo odniosła także w Kędzierzynie-Koźlu ZAKSA. Wymieniana w gronie faworytów do tytułu drużyna pokonała 3:0 (25:14, 25:23, 25:17) słabo spisujący się Indykpol AZS UWM Olsztyn, który jedynie w drugim secie potrafił nawiązać walkę z ekipą Krzysztofa Stelmacha. Najlepszym graczem spotkania został wybrany powracający po kontuzji Sebastian Świderski, który po siedmiu latach pobytu we Włoszech wrócił na polskie parkiety. - Rozegrałem poprawne spotkanie, ale przede wszystkim cieszy mnie dobra postawa całej drużyny. Najtrudniejsze są pierwsze mecze w sezonie, kiedy zespoły nie wiedzą na co je stać, ani nie znają dyspozycji rywala - ocenił 33-letni przyjmujący. Zadowolony ze swoich graczy był Stelmach. - Jesteśmy drużyną w całości od dziesięciu dni i muszę ocenić to pozytywnie. Potrzeba dużo czasu żeby drużyna się zgrała, żeby funkcjonowały pewne mechanizmy. W dwa tygodnie nie da się tego zrobić. Jestem optymistą i wierzę, że z meczu na mecz powinniśmy grać lepiej. Potrzeba nam bycia razem - powiedział. Po pięć setów rozegrali w Częstochowie siatkarze Tytanu AZS i Delcty Bydgoszcz oraz w Wieluniu Pamapolu Wielton i Asseco Resovii. W obu przypadkach górą byli goście. Rozczarowania nie krył przyjmujący spod Jasnej Góry Dawid Murek, który po poważnej kontuzji i operacji powoli wraca na krajowe parkiety. - Mam nadzieję, że każdy w domu przemyśli, co zrobił źle, a co dobrze. Podejrzewam, że więcej było tych pierwszych rzeczy. Jednak to jest dopiero inauguracja, było widać trochę spięcia, bo każdy przecież chciał wypaść jak najlepiej - przyznał. Ciężkie warunki natrafił w Wieluniu brązowy medalista minionego sezonu Resovia. Przebudowany zespół z Rzeszowa wyraźnie potrzebuje jeszcze trochę czasu, by się zgrać i wrócić do dawnego poziomu. Zgodnie z oczekiwaniami, liderem zespołu został niemiecki atakujący Georg Groezer, który w spotkaniu z Pamapolem zdobył 29 punktów. - Trudno mi analizować ten mecz, bo graliśmy pierwszy raz w takim składzie. Mieliśmy tylko dwa treningi w tym zestawieniu i to niestety było widać na parkiecie. Nie możemy przegrywać seta, jeśli prowadzimy 20:15, dlatego też nie mogę być zadowolony z naszej gry, choć wiedziałem, że pierwsze spotkania będą trudne. W przygotowaniach wielu zawodników narzekało na kontuzje, niektórzy byli na mistrzostwach świata, więc trudno nam było trenować. Dobrze, że udało nam się ugrać tu dwa punkty - ocenił trener rzeszowian Ljubomir Travica. Wyniki 1. Kolejki PlusLigi siatkarzy: Fart Kielce - PGE Skra Bełchatów 0:3 (16:25, 18:25, 20:25) Tytan AZS Częstochowa - Delecta Bydgoszcz 2:3 (25:19, 23:25, 18:25, 25:19, 10:15) ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:14, 25:23, 25:17) Pamapol Wielton Wieluń - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (28:26, 23:25, 25:23, 21:25, 10:15) AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:23, 19:25, 25:23, 25:22)