Małgorzata Kożuch ma na koncie 25 występów w kadrze naszych zachodnich sąsiadów. Polscy kibice zapewne pamiętają jej występ przeciwko Polkom w turnieju eliminacyjnym do mistrzostw świata w Dreźnie. 20-letnia siatkarka walnie przyczyniła się do pokonania biało-czerwonych 3:1. - To był ciężki mecz. Grałam w niemieckich barwach, ale serce zawsze jakoś jest w Polsce. Ale wygrałyśmy i cieszę się, że przyłożyłam do tego "trochę" swojej ręki. W końcu zawsze staram się grać jak najlepiej - powiedziała Małgorzata Kożuch w "Super Expressie". - Słyszałam o tym, że trener Niemczyk chciałby, żebym grała dla Polski. I sama nie wiem, co o tym myśleć. Rodzice są Polakami, ale ja urodziłam się w Hamburgu. Co mam wybrać? Rodzice zaakceptują mój wybór. Nie narzucają mi niczego - tłumaczyła utalentowana zawodniczka. - Gdybym podjęła wyzwanie Niemczyka, musiałabym - zgodnie z przepisami - mieć dwa lata przerwy w reprezentacyjnych występach. Choć licząc od dziś, zostałoby mi tej karencji niewiele ponad rok. Jeżeli nie pojadę na zgrupowanie z ekipą Niemiec, wówczas sprawa sama się wyjaśni. Zresztą czekają mnie same ciężkie egzaminy. Matura, wybór reprezentacji... To nie będzie łatwy rok! - podkreśliła Małgorzata Kożuch. - Małgosię znam od wielu lat. Jej ojciec to mój stary i bardzo dobry przyjaciel. Grał kiedyś w siatkówkę w Gdańsku. Małgosię widziałem już w akcji podczas kwalifikacji w Dreźnie. Weszła na parkiet i nas załatwiła. Ale nie męczcie ją zbytnio pytaniami, czy chciałaby grać w naszej reprezentacji. Jeszcze ją spłoszycie i nie da się złapać. Jak sama wybierze, to będzie dobrze - stwierdził Andrzej Niemczyk.