Podczas turnieju z cyklu World Grand Prix w chińskim Ningbo z obozu polskiej kadry dochodziły niepokojące informacje. Najpierw trener Niemczyk wyrzucił z kadry Małgorzatę Glinkę, a później sam podał się do dymisji. W zastępstwie Niemczyka zespół prowadził jego asystent Ireneusz Kłos. - W pewnym momencie przelała się już czara. Jedna czy dwie zawodniczki nie mogą być traktowane inaczej niż reszta. Wszystkie są równe. Niektórzy zapominają, że zawsze najważniejszy jest zespół. W drużynie nie może być świętych krów - tłumaczył Niemczyk swoją decyzję o usunięciu najlepszej siatkarki Europy w 2003 roku z reprezentacji. - Po naszej kłótni na treningu przyszły do mnie cztery dziewczyny z kadry - Milena Rosner, Iza Bełcik, Aśka Mirek i Ola Przybysz. Prosiły mnie, abym jej nie skreślał. Powiedziałem: przekażcie jej, niech do mnie przyjdzie, porozmawiamy spokojnie i wtedy zobaczymy. Gośka nie przyszła. W takim razie skreśliłem ją. Sam podałem się do dyspozycji zarządu. Sprawa jest prosta. Ja odpowiadam za kadrę i nie pozwolę, aby ktoś sobie trenował jak chce. Mają trenować jak ja chcę, bo ja za to odpowiadam - podkreślił Niemczyk. - Kto słyszał o Glince i Świeniewicz przed 2003 rokiem? Grały we Włoszech i tyle. To reprezentacja wykreowała je na światowe gwiazdy. Gośka została najlepszą siatkarką mistrzostw Europy w Turcji dzięki zespołowi. Podobnie było dwa lata później z Dorotą. I co dały drużynie w zamian? Nic! Wracając do Doroty... Czuje do mnie niechęć, bo związana jest z Markiem Brandtem, który był menedżerem reprezentacji i którego się pozbyłem, bo znalazłem lepszego człowieka na to miejsce. Słyszałem wiele plotek na swój temat - że jestem wściekły na to, że Dorota jest w ciąży, że kazałem jej ją nawet usunąć. Prawda jest taka, że każdy trener drużyny kobiecej musi być przygotowany na to, że któraś z zawodniczek zajdzie w ciążę. Dorota i Marek powiedzieli mi o tym we Władysławowie. Pogratulowałem im i już. Nie miałem o to do niej najmniejszych pretensji - dodał szkoleniowiec, który doprowadził polskie siatkarki do dwóch tytułów mistrzyń Europy. - Decyzja należy do zarządu PZPS. Wiem jedno - już w meczach z Kubą, Azerbejdżanem dziewczyny grały nieźle. Forma idzie w górę i powinniśmy wywalczyć awans do przyszłorocznego Grand Prix. Ale szczyt ma przyjść na mistrzostwa świata i przyjdzie. O to jestem spokojny - zakończył Niemczyk.