Po wczorajszym gorącym powitaniu na lotnisku, "Złotka" w świetnych nastrojach zjawiły się na spotkaniu z dziennikarzami, które w części oficjalnej ograniczyło się do złożenia gratulacji naszym mistrzyniom przez Mirosława Przedpełskiego. Prezes PZPS przypomniał, że najważniejszym celem reprezentacji jest wyjazd na igrzyska olimpijskie w Pekinie. W odpowiedzi trener naszej reprezentacji Andrzej Niemczyk stwierdził - "Nie sztuka pojechać do Pekinu, trzeba jeszcze coś stamtąd przywieźć". W pewnym momencie na sali pojawił się wspaniały tort w kształcie boiska do siatkówki, przygotowany przez "nadwornego" kucharza piłkarskiej reprezentacji Polski Roberta Sowę. Nasze mistrzynie nie kryły zaskoczenia, ale szybko zabrały się do jedzenia, w końcu teraz nie muszą ściśle przestrzegać zaleceń dietetyka. W części nieoficjalnej śniadania prasowego reporter INTERIA.PL miał okazję porozmawiać z trenerem Andrzejem Niemczykiem i zawodniczkami. Trener Niemczyk uważa, ze zespół może być jeszcze silniejszy przed czekającym go udziałem w Lidze Mistrzów - "W Europie już się usadowiliśmy, mamy ją w jakiś sposób opanowaną. A teraz trzeba ruszyć na te nacje, których jeszcze nie ograliśmy - Chiny, Kuba i Brazylia. Nie jest nam daleko, najdalej chyba do Chin. Nie mamy recepty na Chinki, a mają ją np. Włoszki. My ogrywamy Włoszki, a nie możemy ograć Chinek..." - mówił Niemczyk. "A co można jeszcze poprawić? - Wszystko można poprawić - atletykę, skoczność? Dziewczyny mogą być jeszcze szybsze, jeszcze skoczniejsze" - dodał trener. Nasze siatkarki zadedykowały swoje zwycięstwo zmarłemu tragicznie Arkadiuszowi Gołasiowi. - "Podjęłyśmy wspólnie taką decyzję i myślę, że to nas dodatkowo umotywowało, wyzwoliło jeszcze więcej energii. Dedykujemy to wszystko Arkowi Gołasiowi, bo to nam uzmysławia jak kruche jest życie" - powiedziała nam Katarzyna Skowrońska. "Wygrałyśmy wszystkie mecze i niektórzy uważają, że to przyszło nam bardzo łatwo. Ale proszę mi wierzyć, że to nie było wcale takie łatwe. Każdy mecz był dla nas wyzwaniem i był ciężkim meczem, ponieważ do każdego spotkania musiałyśmy podchodzić maksymalnie skoncentrowane, tak żeby nie odpuścić ani na moment, bo każdy chciał ograć mistrzynie Europy" - podkreśliła Skowrońska. O najtrudniejszym meczu, czyli spotkaniu z Rosjankami, opowiedziała nam Milena Rosner. "Gdybyśmy tego nie wygrały, musiałybyśmy walczyć o brąz, nie wiem czy byśmy się pozbierały, tym bardziej że ten trzeci set z Rosją był taki, jaki był. Myślę, że było by bardzo ciężko, powiem szczerze, że nawet sobie tego nie wyobrażam. No i ten najpiękniejszy moment, ostatnia piłka, kiedy sędzia odgwizdał przełożenie rosyjskiej zawodniczki, po prostu radość, łzy, niesamowite uczucie" - mówiła. Zapytaliśmy też Izabelę Bełcik, która dostała od trenera Niemczyka szansę gry w pierwszym składzie, opuszczając ławkę rezerwowych. "Wbrew pozorom wychodząc w pierwszej szóstce nie czuje się takiej presji jak wtedy, gdy wchodzi się w trudnych momentach dla drużyny i trzeba zrobić coś, żeby popchnąć drużynę do przodu. To, że trener we mnie uwierzył, dało mi kopa do przodu i poczułam się pewniej. Czuję od niego, że wierzy we mnie" - powiedziała Iza Bełcik. "Jesteśmy zespołem i to jest najważniejsze. Indywidualności zawsze są potrzebne, bo biorą ciężar odpowiedzialności na boisku, ale tworzymy zgrany zespół nie tylko na boisku i to jest naszą największą siłą" - dodała. Zaskakującą informacją ostatnich dni, było to, że więcej Polaków oglądało w telewizji mecz finałowy naszych siatkarek niż wieczór wyborczy. Nie zdziwiło to specjalnie Małgorzatę Glinkę, która stwierdziła - "Przykro by mi było, gdyby ludzie wybrali politykę, bo dla mnie to... nawet nie będę się wypowiadać na ten temat i bardzo się cieszę, że jest jakaś nadzieja w sporcie i ludzie szukają czegoś innego, bo już nie wiadomo w co wierzyć". Paweł Amarowicz, Warszawa