W rozmowie z TVP Sport Winiarski zaznaczał, że w sporcie wszystko może się zdarzyć i nie warto przesądzać czegokolwiek na samym początku rywalizacji. Były kapitan reprezentacji Polski zaznaczył, że jego zespół przyjechał do Paryża po to samo, co wszyscy inni - medal, najlepiej złoty, igrzysk olimpijskich. Michał Winiarski w euforii, sensacja już w pierwszym meczu. To było siatkarskie show Michał Winiarski o roli "czarnego konia" Niemcy pokazali się z naprawdę dobrej strony już w pierwszym secie spotkania przeciwko Japonii. Dosłownie wbili faworytów w podłogę i nie dali zdobyć im nawet 20 punktów. Pachniało prawdziwą sensacją i choć później podopieczni Philippe'a Blaina odrobili straty w kolejnych partiach, a nawet doprowadzili do wyniku 1:2 w setach, nie zdołali dogonić europejskiego zespołu w tie-breaku. Już wcześniej zapowiadano, że Niemców na igrzyskach z pewnością należy się strzec. "Zawsze kiedy jakiś zespół przyjeżdża na igrzyska, marzy o tym śnie. My też mamy swoje marzenia. Dużo osób typowało nas do roli "czarnego konia". Myślę, że jesteśmy underdogiem, który lubi grać z silnymi rywalami. Paradoksalnie dla nas im trudniejszy mecz, tym lepiej" - przekazał Winiarski w rozmowie z TVP Sport. Michał Winiarski o szansach na wygraną z kolejnymi zespołami "Uważam, że nie ma murowanych faworytów. W sobotę myślę, że szaleniec mógłby nam dać 30 procent. Realnie mieliśmy tych procent trochę mniej. To są jednak igrzyska olimpijskie. To jest sport. Dziś trzeba przyznać, że szczęście nam sprzyjało i oby ta impreza wyglądała dla nas tak szczęśliwie" - wyjaśnił swój punkt widzenia selekcjoner Niemców. Zła wiadomość dla polskich siatkarzy. Sygnał poszedł z obozu rywali Reprezentacja Niemiec w swojej grupie rozegra jeszcze dwa spotkania - z Amerykanami i Argentyńczykami. Z pierwszym z tych zespołów zagrają 30 lipca o 13:00, a z drugim - 3 sierpnia o 9:00. Wtedy okaże się, czy dane im będzie wyjść z tej trudnej grupy.