Grupa A zainaugurowała olimpijską rywalizację jako ostatnia. Ale już pierwsze spotkanie przyniosło ogromne emocje. Od mocnego uderzenia rozpoczęły Chinki, które w ostatnich tygodniach... ukrywały się przed rywalkami. Odpuściły bowiem finały Ligi Narodów, gdzie ich kadra przyjechała rezerwowym składem i Bangkoku nie podbiła. Inaczej może być w Paryżu. W pierwszych dwóch setach meczu z USA Chinki pokazały bowiem dużą moc i wyraźnie wygrały - najpierw 25:20, potem 25:19. I kiedy wydawało się, że drużyna z Azji sięgnie po pełną pulę, Amerykanki się przebudziły. W tym sezonie obrończynie złotego medalu z igrzysk w Tokio dotąd nie zachwycały, ale miały celować z formą w najważniejszą imprezę. W pierwszym meczu udało im się zaprezentować z dobrej strony dopiero w trzecim i czwartym secie. Dzięki temu doprowadziły do tie-breaka. W nim emocje były wielkie, ale ostatecznie to Chinki wygrały dwoma punktami, a cały mecz 3:2 (25:20, 25:19, 17:25, 20:25, 15:13). Kapitalnie spisała się Yingying Li, która zdobyła dla swojej drużyny aż 26 punktów. Co prawda o trzy "oczka" lepsza była Andrea Drews z USA, ale to zwycięstwa Amerykankom nie dało. Siatkarska sensacja wisiała na włosku. To mógł być nokaut, ale mistrzynie Europy zareagowały Gospodynie nie sprawiły sensacji. Duże zamieszanie pod siatką W drugim meczu grupy A zaprezentowały się Serbki i Francuzki. Te pierwsze niedawno rywalizowały z polskimi siatkarkami w Memoriale Agaty Mróz-Olszewskiej. I nie dały im większych szans, wygrywając 3:1. Również drużyna z Bałkanów przygotowywała się do igrzysk oryginalnym trybem, w Lidze Narodów występowały bowiem rezerwowe, przez co Serbki nie zakwalifikowały się do fazy finałowej. Trener Giovanni Guidetti najwyższą formę szykował na zawody w Paryżu. W pierwszym secie jego największa gwiazda, Tijana Bosković, rozpędzała się powoli. Do połowy partii gra była wyrównana, dopiero w końcówce faworytki odskoczyły Francuzkom i wygrały 25:17. W drugim secie Francja objęła nawet prowadzenie 9:7. A przecież to drużyna, która w standardowym trybie najpewniej nie zakwalifikowałaby się na igrzyska - dostała miejsce jako gospodarz, a przy okazji została rozstawiona w losowaniu. Choć to akurat niewiele dało, bo wpadła w grupie na trzy potęgi. Od stanu 9:7 dla Francji Serbki wygrały jednak sześć akcji i opanowały sytuację. Korzystały ze świetnych zagrywek, które napędzały ich grę - w tym elemencie zdecydowanie górowały nad rywalkami. Mimo wysokiego prowadzenia po jednej z akcji Serbek pod siatką niemal wybuchła awantura. Arbiter przy stanie 19:11 odgwizdała bowiem piłkę rzuconą po jednej z "kiwek" Bosković, z czym nie zgadzała się ani zawodniczka, ani trener Guidetti. Ostatecznie Serbia wygrała drugą partię 25:17. Trzeci set to już od początku dominacja Serbek. Zaczęły od prowadzenia 5:0 i przez kilka minut utrzymywały przewagę, ale w połowie seta Francuzki zdołały ją zmniejszyć do punktu. Guidetti już nieco wcześniej zdecydował się na pierwsze zmiany. Partia była więc wyrównana, ale w najważniejszych momentach Serbki były górą. Cały mecz wygrały 3:0 (25:17, 25:17, 25:22). Awans do ćwierćfinału wywalczą liderki i wiceliderki każdej z trzech grup turnieju olimpijskiego. W kolejnej fazie zagrają też dwa najlepsze zespoły z trzecich miejsc. Pary ćwierćfinałowe zostaną utworzone na bazie rankingu po fazie grupowej, w którym zostanie uszeregowanych osiem drużyn. Liderkami grupy B są Brazylijki, które wyprzedzają Polskę. W grupie C po pierwszej kolejce przewodzą Włoszki.