Kiedyś osiem sekund ciszy Roberta Lewandowskiego było wymownym znakiem nieufności wobec selekcjonera Jerzego Brzęczka i zdaniem wielu przyczyniło się do jego zwolnienia. Cisza Tomasza Fornala po pytaniu o nerwowe sytuacje w trakcie meczu o trzecie miejsce siatkarskiej Ligi Mistrzów tak daleko idących konsekwencji mieć nie będzie, ale pokazuje, jak siatkarze oceniają pracę sędziów w europejskich rozgrywkach. W trakcie spotkania cichy nie był, podchodził do stolika sędziowskiego, łapał się za głowę po decyzjach arbitrów, a po zakończeniu drugiego seta wściekły załamywał ręce. Spotkanie JSW Jastrzębskiego Węgla z Halkbankiem Ankara obfitowało w nerwowe sytuacje, nie wytrzymywali zawodnicy i trenerzy z obu stron. Fornal obejrzał żółtą kartkę, ale rywale z Turcji również. Siatkarze łapali się za głowy, potem bili brawo. Wielkie nerwy w Lidze Mistrzów Wspomniany drugi set zakończył się właściwie awanturą. Rezerwowi z Ankary ironicznie bili pani arbiter brawa, sytuacja ewidentnie wymknęła się spod kontroli. To były przykre obrazki, ale zawodnicy wyczuli, że właśnie presja na arbitrach może pomóc im przechylić szalę na swoją stronę. "Już nawet w półfinale było widać, że sędziowie nie są zdecydowani, że trzeba bardzo wymuszać na nich. Jak widać, nawet challenge nic nie dają. Wywieranie presji to najlepsze, co każdy potrafi zrobić. Krzyknąć głośno, że punkt jest dla nas, i tyle" - opisuje sytuacje na boisku Jordan Zaleszczyk. W półfinale z Aluron CMC Wartą Zawiercie kartkę obejrzał Jakub Popiwczak, libero jastrzębian. Siatkarzy wyprowadzały z równowagi długie rozpatrywania powtórek, zmiany decyzji, ale też przepisy dotyczące challenge’ów, które na europejskich boiskach różnią się do tych funkcjonujących w PlusLidze. Po półfinale Mateusz Bieniek, kapitan Warty, także przyznawał, że w kwestii sędziów jest miejsce na poprawę. Po zdobyciu brązowego medalu pracę sędziów skomentował także Łukasz Kaczmarek. Starał się ich tłumaczyć, choć wskazał też sytuacje, które nie pomagały siatkarzom w utrzymaniu nerwów na wodzy. Ale kontrowersje sędziowskie wybijały też siatkarzy z rytmu. Bez ogródek mówił o tym Timothee Carle, przyjmujący jastrzębian, który po jednej z decyzji arbitrów po prostu bezradnie usiadł na boisku. "Jest jak jest, dla rytmu gry to nie jest najlepsze. Długie przerwy między akcjami, dyskusje... Nie chcę mówić nic więcej" - wskazuje. Na szczęście nerwy spod siatki w meczu o brąz udało się opanować, po spotkaniu między siatkarzami i trenerami obu drużyn nie było złej krwi. Nieco spokojniej było też w finałowym starciu Perugii z Wartą. "Najważniejsze, żeby wszystko kończyło się w duchu fair play, by wygrywała drużyna, która na to zasłużyła, a nie przez decyzje sędziowskie" - podsumowuje Kaczmarek. Z Łodzi Damian Gołąb