Wielu kibiców często zapomina o tym, że sportowcy też są zwykłymi ludźmi, którzy przeżywają problemy. Nawet uśmiechnięty człowiek może wewnątrz ukrywać smutek i nie chce podzielić się z nim ze światem zewnętrznym. Do wielkiego dramatu doszło ostatnio w życiu Martyny Grajber-Nowakowskiej. Siatkarka dopiero co sięgnęła po kolejne mistrzostwo kraju z Grupa Azoty Chemikiem Police, a już musiała udać się do specjalistycznego szpitala. Okazało się, iż równolegle z meczami finałowymi toczyła zdecydowanie ważniejszą walkę - o zdrowie. Podzieliła się tym faktem z fanami dopiero, gdy sytuacja się ustabilizowała. 23 maja na Instagramie sportsmenki pojawił się wpis o niepokojącej treści. "Chwilę mnie tu nie było, ale już powoli wracam. Post sponsorowany troską i przestrogą dla Pań! Od najmłodszych do najstarszych lat pamiętajcie o tym! U mnie na szczęście skończyło się niegroźną zmianą, którą dzisiaj cudowni lekarze z ZCO usunęli, ale jest tu ze mną wiele Pań, które tyle szczęścia nie miały" - napisała wielokrotna reprezentantka kraju. "Czuję się bardzo dobrze, nic poważnego mi nie grozi, jestem zdrów jak ryba" - dopisała na koniec. Martyna Grajber-Nowakowska wróciła do przykrych chwil Po trzech dniach od tego wyzwania zawodniczka szerzej zabrała głos na oficjalnej stronie TVP Sport. Dotarła do niej Sara Kalisz, która wyciągnęła od siatkarki szczegóły na temat tej przykrej sytuacji. Zmianę wykryto zupełnym przypadkiem. "Odkrył to mój małżonek. Przytulił mnie i z boku piersi poczuł zmianę, która wyróżniała się twardością i była położona dość płytko. Zapytał mnie co to jest. Szokujące było to, że wcześniej tego nie wyczułam - nawet podczas mycia czy zakładania ubrań. Cały czas zastanawiałam się, jak mogłam tego nie zauważyć" - oznajmiła. Od tego momentu rozpoczęła się walka z czasem i seria badań diagnostycznych. Gabinety lekarskie stały się drugim domem utytułowanej zawodniczki. Sprawę utrudniał trwający sezon. Klub od początku wspierał swoją zawodniczkę. Dzięki lekarzowi Grupa Azoty Chemika, Martyna Grajber-Nowakowska dostała się do najlepszych specjalistów w dziedzinie. Maciej Karaczun, bo o nim mowa, cały czas wspierał Polkę w trudnej chwili. Siatkarka czekając na kolejne wyniki nie mogła natomiast opędzić się od złych myśli. Martyna Grajber-Nowakowska dograła sezon i poddała się operacji Opinia specjalisty uspokoiła sportsmenkę i sprawiła, iż bezproblemowo zakończyła rozgrywki. Rozgrywki udane, bo zakończone złotym medalem. Policzanki w starciu z PGE Rysicami Rzeszów nie przegrały choćby jednego spotkania. Na świętowanie sukcesu Martyna Grajber-Nowakowska nie miała jednak czasu. Niemal błyskawicznie trafiła na stół operacyjny. Zabieg zakończył się sukcesem. Zaledwie kilkanaście godzin później zawodniczka znalazła siły, by napisać parę słów do kibiców. Teraz siatkarka chce sprawić, by jej historia była przestrogą dla innych osób. Dlatego właśnie zdecydowała się na szczerą rozmowę z Sarą Kalisz. "Kobiety powinny przeprowadzać samoprofilaktykę i badania palpacyjne, by zwiększyć prawdopodobieństwo wczesnego wykrycia poważnych zmian. Muszę przyznać sama przed sobą, że robiłam to w kratkę. Kiedy człowiek jest młody, nie myśli o niebezpiecznych chorobach. Pewne rzeczy mogą mu więc umknąć" - przekazała.