Zawodnicy, którzy pojawili się na warszawskim lotnisku, byli miło zaskoczeni obecnością kibiców. Według wcześniejszych informacji mieli wrócić do kraju w południe, jednak przylecieli kilka godzin później. "Sami chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego tak wyraźnie przegraliśmy. Naprawdę nie wiem co się stało. Nie oszukujmy się, my też liczyliśmy na znacznie więcej" - mówił Bartosz Kurek pytany o przyczyny porażek z Brazylią i Bułgarią. Biało-czerwoni wygrali w pierwszej rundzie MŚ wszystkie spotkania, jednak w drugiej fazie przegrali po 0:3 z Brazylią oraz Bułgarią i odpadli z turnieju. "Po porażce z Bułgarią długo siedziałem na parkiecie, bo zwyczajnie nie wierzyłem w to co się stało. Najbardziej boli odpadnięcie po tak słabej grze" - podsumował Piotr Gruszka. Za wynik całą odpowiedzialność wziął na siebie trener Daniel Castellani, który podał się do dymisji. O przyszłości Argentyńczyka zadecyduje Polski Związek Piłki Siatkowej. "W pierwszej fazie turnieju z meczu na mecz spisywaliśmy się coraz lepiej i wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tymczasem, kiedy przyjechaliśmy do Ankony coś się popsuło, coś się w nas zmieniło. Oddałem się do dyspozycji zarządu, bo uważałem to za jedyną słuszną decyzję. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym dalej pracować z polską reprezentacją" - powiedział Castellani. Szkoleniowiec zapewnił, że ma plan na dalszą pracę z "Biało-czerwonymi". "Są zdolni młodzi zawodnicy, kilku świetnych doświadczonych i jest czas, aby pociąg zwany reprezentacją skierować na właściwy tor" - podkreślił. Castellani objął reprezentację Polski w styczniu 2009 roku, a kilka miesięcy później doprowadził ją do pierwszego w historii mistrzostwa Europy.