Japonia w ostatnich dwóch dekadach stała się niemal monopolistą w organizacji kobiecego czempionatu. Kraj Kwitnącej Wiśni gościł uczestników mundialu w 1967, 1998, 2006, 2010 roku. To właśnie osiem lat temu "Biało-Czerwone" po raz ostatni wystąpiły na mistrzostwach świata, zajmując dziewiąte miejsce. Cztery lata temu zabrakło ich we Włoszech, a przed rokiem w turnieju kwalifikacyjnym w Warszawie zajęły dopiero trzecie miejsce, definitywnie tracąc szansę na awans. Trener żeńskiej kadry Jacek Nawrocki w gronie głównych faworytów widzi Amerykanki, Chinki i Serbki. "Faworytem numer są dla mnie Stany Zjednoczone. Natomiast mocne mogą być Chinki, ale też wszystko zależy od tego, w jakim zestawieniu zagrają. Mam wrażenie, że w Chinach wszystko było podporządkowane mistrzostwom świata, a te wcześniej turnieje po drodze, łącznie z Ligą Narodów, traktowali jako przygotowanie do mistrzostw. Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na Serbię. Wróciła do składu Brankica Mihajović i jeśli ona będzie w swojej wysokiej dyspozycji. Ta siła ofensywna Serbek może przeciwstawić się każdej reprezentacji" - powiedział szkoleniowiec. Etatowym kandydatem do podium zawsze jest Brazylia. Z drugiej strony, po raz ostatni spektakularny sukces reprezentacja prowadzona przez Ze Roberto zanotowała na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku, sięgając po złoty medal. Cztery lata temu we Włoszech "Canarinhos" zajęły trzecie miejsce. "W przypadku tego zespołu wiele zależy od tego, czy Ze Roberto będzie miał do dyspozycji wszystkie siatkarki. Natalia i Tandara wracają po kontuzjach. Natalia grała w Montreux, ale tylko pomagała w defensywie. To są kluczowe postacie tej reprezentacji. Obie mają wystąpić w Japonii, pytanie tylko, czy będą w dobrej formie" - podkreślił Nawrocki. W roli czarnych koni selekcjoner wymienił Turczynki, Włoszki i Rosjanki. "Rosjanki w turnieju Montreux pokazały bardzo dobrą siatkówkę. Widać jednak brak w kadrze Tatiany Koszeliewej. Sama Natalia Obmoczajewa nie jest w stanie utrzymać tej siły w ataku, którą zawsze prezentowały. A z tego co się orientuję, dwie zawodniczki na pozycji przyjmujących im "wypadły" ze składu, dlatego mogą mieć kłopot. Włoszki z kolei nie są może jakimś głównym faworytem dlatego, że grają dość chimerycznie i mają kłopoty z utrzymanie równego poziomu. Z drugiej strony to zespół o dużym potencjale ze znakomitą atakującą Paolą Egonu. Mają jednak kłopot z dobraniem drugiej zawodniczki przyjmującej do Lucie Bosetti, która zbilansowałaby ten rozkład w ataku" - ocenił Nawrocki. Żeński mundial będzie rozgrywany według systemu, który obowiązywał cztery lata temu we Włoszech. Uczestnicy będą rywalizować w czterech sześciozespołowych grupach. Cztery najlepsze reprezentacje awansują do drugiej rundy i utworzą dwie ośmiozespołowe grupy przy zaliczeniu wyników między zainteresowanymi ekipami z pierwszej części turnieju. Do trzeciej fazy - finałowej szóstki - zakwalifikują się po trzy najlepsze drużyny. Z tej rundy do półfinału awansują zwycięzcy grup i zespoły z drugich miejsc. Spotkania o medale zaplanowano na 20 października. Mistrzostwa świata siatkarek 2018: Grupa A: Argentyna, Kamerun, Niemcy, Japonia, Meksyk, Holandia Grupa B: Bułgaria, Kanada, Chiny, Kuba, Włochy, Turcja Grupa C: Azerbejdżan, Korea Płd., Rosja, Tajlandia, Trynidad i Tobago, USA Grupa D: Brazylia, Dominikana, Kazachstan, Kenia, Portoryko, Serbia