W meczu z Kolumbią nie pozwoliły rywalkom zdobyć nawet 15 punktów w żadnym z setów. Tajki przekroczyły tę granicę, ale również sprawiły Amerykankom tylko minimalne problemy. Mistrzynie olimpijskie z Tokio walkę o bilety do Paryża traktują bardzo poważnie i odprawiły z kwitkiem kolejne rywalki. Już początek niedzielnego spotkania w wykonaniu reprezentacji Stanów Zjednoczonych był znakomity. Szybko prowadziła 4:1, a już przy stanie 8:4 zdegustowany trener Tajlandii Danai Sriwacharamaytakul poprosił o przerwę. Poprawy gry jego drużyny jednak nie było, bo Amerykanki rozbijały ją znakomitą dyspozycją w ofensywie. Świetnie w ataku prezentowała się zwłaszcza Jordan Thompson. Do tego dochodziły groźne zagrywki i Tajki niewiele były w stanie zrobić. Dopiero w końcówce partii zaprezentowały kilka udanych akcji, prowokując szaloną radość swoich rezerwowych. USA wygrało jednak wyraźnie, 25:13. Trener zaskoczył polską siatkarkę. Dowiedziała się na rozgrzewce Tajlandia poprawiła się w drugim secie. Karch Kiraly załatwił sprawę w czasie przerwy W drugim secie mistrzyniom olimpijskim nie poszło już tak gładko. Co prawda dzięki dobrym zagrywkom znów odskoczyły rywalkom, ale tylko na trzy punkty. Drużyna z Tajlandii coraz lepiej prezentowała się w obronie. Gdy kontratak wykończyła Chatchu-On Moskri, Amerykanki prowadziły 13:11 i ich trener Karch Kiraly poprosił o czas. Po nim jego drużyna znów zaczęła powiększać przewagę. Kolejne punkty blokiem zdobyła środkowa Dana Rettke, która od początku turnieju wypada pod tym względem znakomicie. A w meczu z Kolumbią była nawet najlepiej punktującą zawodniczką zespołu. Znów skończyło się wyraźną wygraną Amerykanek, tym razem 25:16. Gładka wygrana reprezentacji USA. Dwie wygrane mistrzyń olimpijskich Tajki dzień wcześniej gładko przegrały z reprezentacją Niemiec, nie ugrywając nawet jednego seta. W trzeciej partii niedzielnego spotkania nie złożyły jednak broni. Na początku seta prowadziły nawet 6:3. Amerykanki przetrwały jednak ich nawałnicę i zaczęły odrabiać straty. Pomagały im zresztą same siatkarki z Azji, atakując poza boisko. Po chwili drużyna USA prowadziła 9:8. I jej przewaga zaczęła rosnąć. Przy prowadzeniu Amerykanek 16:12 trener Tajlandii wezwał zawodniczki do siebie. Mistrzynie olimpijskie nie zeszły już jednak ze ścieżki prowadzącej do zwycięstwa. I to mimo kilku efektownych ataków rywalek. Same również zakończyły spotkanie mocnym ofensywnym akcentem, wygrywając trzecią partię 25:18. W pierwszym niedzielnym spotkaniu w Atlas Arenie drugie zwycięstwo zanotowały Niemki. Podopieczne Vitala Heynena z problemami wygrały 3:1 z Kolumbią. Wielkie wyzwanie przed polskimi siatkarkami. "Czują respekt"