Mistrzowie Polski znów podbijają Ligę Mistrzów. Dominacja, ten widok robi wrażenie
Komplet zwycięstw polskich zespołów w pierwszej kolejce siatkarskiej Ligi Mistrzów. Do PGE Projektu Warszawa i Aluron CMC Warty Zawiercie dołączył Jastrzębski Węgiel. Finaliści poprzedniej edycji prestiżowych rozgrywek we własnej hali rozprawili się z Lewskim Sofia, nie pozwalając Bułgarom na ugranie choćby jednego seta. Po pierwszych meczach Ligi Mistrzów wrażenie robią tabele fazy grupowej, w których brylują polskie drużyny.
Polskie drużyny w ostatnich sezonach co roku grają w finale Ligi Mistrzów. Do triumfującej trzy razy z rzędu ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle dołączył Jastrzębski Węgiel, który dwukrotnie doszedł do finału, ale oba mecze o tytuł przegrał. W tym sezonie jastrzębianie znów są jednak w gronie faworytów. W środowy wieczór dołączyli do zawiercian i warszawian, którzy rozbili swoich rywali w pierwszych meczach. Po pierwszej kolejce rzut oka na tabele fazy grupowej cieszy oko polskiego kibica niezwykłym widokiem: liderami trzech z pięciu grup są drużyny z PlusLigi.
Jastrzębianie rozpoczęli swoje pierwsze spotkanie kapitalnie przede wszystkim dzięki Łukaszowi Kaczmarkowi. Wicemistrz olimpijski dzień przed meczem zaskoczył kibiców zmianą fryzury, a na początku spotkania popisał się asem serwisowym i serią świetnych zagrywek, po których polski zespół prowadził 8:2. Przewaga rosła, przy stanie 14:7 dla gospodarzy trener rywali wykorzystał już drugą przerwę. Swoje zagrywką w pierwszym secie zrobił Norbert Huber, który pomógł również drużynie w obronie. Wygraną 25:17 przypieczętował atak z lewego skrzydła Luciano Vicentina.
Liga Mistrzów. Jastrzębski Węgiel celuje w finał, jest pierwszy krok
Drugi set to spokojny początek, a potem koncert Jastrzębskiego Węgla. Mistrzowie Polski zaczęli budować przewagę przy blokach Hubera. Reprezentacyjny środkowy wręcz "zamurował" siatkę, notując trzy bloki z rzędu. Do tego jastrzębianie mieli okazję do częstych kontrataków, bo podbijali sporo piłek w obronie, wzbudzając aplauz kibiców. I prowadzili już 16:10. Po kilku minutach ich przewaga zaczęła jednak topnieć: błąd w ataku popełnił Tomasz Fornal, Bułgarzy zaskoczyli gospodarzy zagrywką. Przy stanie 19:17 trener Marcelo Mendez poprosił nawet o przerwę. To uspokoiło sytuację, bo do końca seta jastrzębianie pozwolili rywalom zdobyć tylko punkt - wygrali 25:18.
Wszystko szło więc zgodnie z planem, który w przypadku mistrzów Polski jest bardzo ambitny. Nie kryje tego Mendez, który przed startem rozgrywek nie wahał się ogłosić celu swojej drużyny w pucharach.
Nasze podejście do Ligi Mistrzów nie zmienia się. Chcę, żebyśmy dotarli raz jeszcze do finału tych rozgrywek. Pracujemy na to każdego dnia, by tam się znaleźć. Wykonujemy naszą robotę na siłowni i w hali, by być w formie już na pierwszą, grupową część rozgrywek
~ podkreślił szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.
W trzecim secie Mendez przeżył jednak trochę nerwów. Co prawda na początku partii asem serwisowym popisał się Vicentin, ale argentyński przyjmujący gorzej wypadał w pozostałych elementach gry. Zdenerwowany trener zdecydował się na zmianę i zastąpił swojego rodaka Francuzem - na boisku zameldował się Timothee Carle. Goście prowadzili wówczas 9:8. Trzy kolejne akcje wygrali jednak mistrzowie Polski - Huber błysnął zagrywką, Kaczmarek blokiem.
Jastrzębski Węgiel objął prowadzenie, ale dopiero po kilku minutach zbudował bezpieczną przewagę. Pomogły w tym przede wszystkim błędy rywali, ale również obrony Jakuba Popiwczaka czy kolejny blok Hubera. Końcówka to już gra pod dyktando gospodarzy, którzy wygrali 25:17.
Jastrzębianie po szybkim zwycięstwie zostali liderami grupy E. Wyprzedzili SVG Luneburg - zespół z Niemiec na inaugurację pokonał 3:2 Chaumont VB 52.
Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Huber, Vicentin, Toniutti, Brehme, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Żakieta, Finoli, Carle
Lewski Sofia: Antow, Gocew, Skrimow, Palew, Osoria, Garkow - Kolew (libero) oraz Firkal, Nikolajew, Żekow