Francuzi po igrzyskach w Tokio spuścili z tonu, ale w roku olimpijskim znów błyszczą. Niedawno wygrali w Łodzi Ligę Narodów, teraz są już w czołowej ósemce kolejnej wielkiej imprezy. Na zakończenie fazy grupowej zagrają o pierwsze miejsce w grupie A ze Słowenią, która również staje się poważnym kandydatem do medalu. W pierwszym secie dość szybko zarysowała się przewaga faworytów. Niesieni dopingiem wypełnionych trybun Francuzi objęli prowadzenie 14:10. Ale i w ich grze coś się zacięło i przy stanie 16:16 ich trener Andrea Giani poprosił o przerwę. Po niej genialnie zaprezentował się rozgrywający Antoine Brizard - jego cztery asy serwisowe przywróciły Francuzom spokój. W takich okolicznościach wygrana 25:20 była formalnością. Organizatorzy zaskoczyli polskiego siatkarza. "Dżoker" w nietypowym miejscu Kanadyjczycy nawiązali walkę. Ale w końcówce zabrakło im zimnej krwi Kanadyjczycy w poprzednim sezonie w dobrym stylu wywalczyli kwalifikację na igrzyska, a w tym byli jedną z rewelacji Ligi Narodów. Ich apetyty na sprawienie niespodzianki w Paryżu ostudził nieco pierwszy mecz ze Słowenią. Doświadczona drużyna z Bałkanów ograła ich bowiem 3:1. Kanadyjczycy musieli więc szukać punktów w meczu z jednymi z największych faworytów turnieju. Drugi set wtorkowego spotkania to jednak nadal świetne zagrywki Francuzów, dzięki którym bardzo dobrze funkcjonował również blok gospodarzy. A kiedy w polu zagrywki pojawił się Brizard, natychmiast popisał się piątym w tym meczu asem serwisowym. Jego zespół prowadził już 11:7, a z czasem nawet nieco powiększył przewagę. Trener Kanadyjczyków Tuomas Sammelvuo robił, co mógł. Nowy szkoleniowiec Asseco Resovii przerywał grę, szukał pomocy wśród rezerwowych. I w końcu zespół z Ameryki Północnej przegrywał już tylko 21:22. Tyle że potem trzy akcje wygrali Francuzi, mogli więc cieszyć się z kolejnego zwycięskiego seta. Francuzi już w ćwierćfinale. Zadanie wykonane, czas na hit Trzeci set nie różnił się zbytnio od dwóch poprzednich. Jeszcze raz swój wynik w polu zagrywki wyśrubował Brizard - to był już jego szósty as serwisowy. Francja w połowie seta prowadziła 13:9. Kanadyjczycy potrafili co prawda zablokować atak Earvina Ngapetha - powstrzymał go wprowadzony z rezerwy kanadyjski środkowy Danny Demyanenko - ale to gospodarzy nie zatrzymało. W końcówce spotkania kibice mogli już fetować swoich ulubieńców, odśpiewując między innymi "Marsyliankę". Francja wygrała 25:17 i cieszy się z awansu. Kanada jest na dnie grupy A, ale zachowuje matematyczne szanse na awans z trzeciego miejsca. To on może zastąpić Fornala w hicie igrzysk. "Gotowy na każde zadanie" Francja - Kanada 3:0 (25:20, 25:21, 25:17)