Włosi rozpoczęli przebudowę drużyny już przed rokiem, po nieudanych igrzyskach olimpijskich. Niespodziewanie odmłodzony skład zdobył mistrzostwo Europy. Drużyna równie dobrze prezentuje się w tym sezonie. Po wygranej znów jest na czele tabeli Ligi Narodów. Irańczycy w walce o miejsce w ósemce muszą zaś oglądać się na rywali - przede wszystkim Słoweńców i Serbów. Obie ekipy mogły liczyć na spory doping - w Ergo Arenie było słychać grupkę fanów Iranu. A siatkarze z Azji rozpoczęli spotkanie od tego, czym imponowali w wygranym 3:2 meczu z Polską - od asa serwisowego. Włosi nie dali im się jednak rozpędzić. Szybko zdobyli punkt blokiem, mocną zagrywką odpowiedział rywalom Simone Giannelli. Na przerwę techniczną zeszli z przewagą sześciu punktów, a w drugiej części seta radzili sobie równie dobrze. Włochom nie przeszkodziła nawet słaba skuteczność Iwana Zajcewa. 33-letni siatkarz w Gdańsku debiutuje w Lidze Narodów. W otwierającym turniej meczu z Bułgarią pojawił się na boisku tylko na moment - i to przez pomyłkę w protokole. Tym razem w pierwszym secie zapisał się w dokumentacji z meczu dwoma skutecznymi atakami na osiem prób. Irańska zagrywka postrachem kolejnej drużyny Włosi spisują się w tegorocznej edycji Ligi Narodów bez zarzutu. Co prawda rozpoczęli od porażki 0:3 z Francją, ale później ogrywali kolejnych przeciwników, potykając się jedynie na Japonii. W gronie pokonanych drużyn znalazła się m.in. Polska. Jako gospodarze Włosi byli pewni udziału w turnieju finałowym w Bolonii, walczą jednak o zwycięstwo w fazie zasadniczej. W drugiej partii ponownie od początku to oni prowadzili, lepiej prezentował się Zajcew. Irańczycy nie zamierzali jednak odpuszczać. Na boisku pojawił się Morteza Sharifi, lepiej grał Milad Ebadipour i udało im się dogonić mistrzów Europy. Przed końcówką seta Włosi odskoczyli co prawda na dwa punkty, ale potem poczuli na sobie moc irańskiej zagrywki. Ebadipour doprowadził drużynę do wyniku 24:21. Rywale obronili kilka piłek setowych, ale ostatecznie to zespół z Azji wygrał 27:25. CZYTAJ TEŻ: Rozmowy Janusza z Kurkiem. "Niektóre sytuacje zdarzyły się po raz pierwszy" Mistrzowie Europy potwierdzili klasę. Irańczycy nie dali rady Po zwycięskim secie Irańczycy ponownie, jak w meczu z Polską, wskoczyli na wyższy poziom. Trzecią partię rozpoczęli od prowadzenia 4:0. Trener Włochów Ferdinando De Giorgi błyskawicznie wykorzystał więc przerwę na żądanie. Po niej sprawy w swoje ręce wziął Giannelli. Rozgrywający nie tylko imponował kombinacyjną grą, ale jeszcze raz zaskoczył rywali serwisem. I jeszcze przed przerwą techniczną to jego drużyna objęła prowadzenie. Włosi efektownie grali środkiem i w końcu wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Tyle że powtórzyła się historia z poprzedniej partii i znów Ebadipour serwisami odrobił straty. Tym razem jednak Włosi się obronili, seta wygranego 25:23 rozstrzygnął as serwisowy, którym popisał się Mattia Bottolo. W czwartym secie mistrzowie Europy przed przerwą techniczną prowadzili 12:7. Losy meczu rozstrzygnięte? Nic z tych rzeczy: Irańczycy dogonili rywali przy stanie 15:15. Później jednak to Włosi potwierdzili klasę. W odpowiednim momencie do gry znów włączył się ich blok, zatrzymując rywali i na lewym, i na prawym skrzydle. Tyle że po raz kolejny Włosi niemal roztrwonili kilkupunktową przewagę. Ostatecznie wygrali jednak 25:23. Obie drużyny następne mecze w Gdańsku rozegrają w piątek. Rywalem Iranu będzie Słowenia, Włochy zmierzą się z Serbią. Włochy - Iran 3:1 (25:16, 25:27, 25:23, 25:23) Włochy: Zajcew, Anzani, Lavia, Giannelli, Galassi, Michieletto - Balaso (libero) oraz Sbertoli, Bottolo Iran: Esmaeilnezhad, Toukhteh, Ebadipour, Vadi, Jelveh, Esfandiar - Hazratpour (libero) oraz Sarlak, Sharifi, Malakisorkhi CZYTAJ TEŻ: Grbić krytykuje absurdalny przepis. "Mam tego dość!"