Andrzej Klemba, Interia: Mariusz Wlazły zakończył karierę. Odchodzi Michael Jordan polskiej siatkówki? Marcin Możdżonek, siatkarski mistrz świata, były klubowy kolega Wlazłego w Skrze : W pewny stopniu można się z tym zgodzić. Na pewno jest potwierdzeniem, że "biali potrafią skakać". To mówiąc po włosku, był "Il fenomeno" i podpisuję się pod tym dwoma rękoma. Po prostu najlepszy z najlepszych. Grałem z nim cztery lata w Bełchatowie i kilka lat w reprezentacji. Jestem wielkim fanem jego ogromnego talentu. To siatkarski geniusz. Nie było siatkarskiej cechy, której by mu brakowało. Świetne zdolności motoryczne, skoczność i szybkość. Miał kapitalne warunki fizyczne do uprawiania siatkówki. A do tego niebywałą odporność psychiczną i pewność siebie. Nie bał brać się odpowiedzialności w najtrudniejszych momentach — końcówkach setów czy meczów. Dlatego też do niego były kierowane najtrudniejsze piłki. Skończyła się era w siatkówce ligowej, a był też niezwykle ważną postacią reprezentacji. - Na mistrzostwach świata w 2014 roku był niekwestionowanym MVP. Bez niego nie było nie tylko złota, ale żadnego medalu, ani pewnie pierwszej szóstki. Jeśli chodzi o ligę, to Mariusz czasem był zakręcony i żartowaliśmy, że w rundzie zasadniczej dowiadywał się z kim gramy po dojechaniu do miasta przeciwników. Rozkręcał się jak stary dobry diesel. Sezon zasadniczy traktował jako okres przygotowawczy. Jak przychodził play-off, to nie byliśmy w stanie nawet dotknąć go na treningu. A co on wyprawiał podczas meczów. To też pokazuje, że świetnie znał swój organizm i wiedział, jak szafować siłami. Jak trzeba było, żeby został przyjmującym, to się na to zgodził, choć nie czuł się najlepiej na tej pozycji. Zrobił to dla dobra drużyny. Mimo że skończył karierę w Treflu Gdańsk, jest ikoną Skry Bełchatów. To ten klub wyciągnął go ze Zduńskiej Woli. Pamiętam, że wtedy byłem jeszcze w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale, gdy w trakcie sezonu trafił do Skry. Tylko fenomenalny siatkarz może zrobić tak zawrotną karierę. Wlazły zdobył mistrzostwo świata, wiele mistrzostw Polski i rozegrał mnóstwo świetnych meczów w europejskich pucharach, ale zabrakło sukcesu w Igrzyskach Olimpijskich. Zresztą jak całej siatkarskiej Polsce w XXI wieku. - Oj brakowało nam Mariusza w Londynie. Jego umiejętności, odporności i twardości. Gdyby był z nami na igrzyskach w 2012 roku, stać byłoby nas na wiele więcej [Polska odpadła w ćwierćfinale — przyp. red.]. No właśnie, czy nie można trochę żałować, że Mariusza Wlazłego nie było w kadrze dłużej? - Jego decyzje dotyczące reprezentacji były podyktowane różnymi sprawami. Trzeba też pamiętać, że choć miał kapitalne warunki do siatkówki, to był dość wątły, przez co miał problemy zdrowotne jak choćby skurcze, które dłuższy czas spędzały mu sen z powiek. Na koniec tylko powtórzę, że to był siatkarski geniusz. Rozmawiał Andrzej Klemba