Wójtowicz, złoty medalista mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, we wrześniu został oficjalnie uznany patronem lubelskiej hali Globus. Bywał w niej honorowym gościem, przed rokiem skomentował nawet jedno ze spotkań miejscowego LUK-u Lublin w PlusLidze. Na więcej nie pozwoliła mu jednak choroba. Od trzech lat zmagał się z rakiem trzustki. Niedawno ruszyła zbiórka na leczenie jednego z najwybitniejszych siatkarzy wszechczasów. Jej końca, tak jak i meczu o AL-KO Superpuchar Polski, już nie doczekał. Zmarł w poniedziałek. Jego śmierć sprawia, że siatkarskie święto w Lublinie, rodzinnym mieście Wójtowicza, nie będzie takie samo, jak przed rokiem. Obie drużyny wyjdą na boisko specjalnych koszulkach poświęconych mistrzowi, na trybunach pojawi się dedykowana mu flaga, tzw. “sektorówka", a mecz poprzedzi minuta ciszy. - Wszyscy wiemy, jaką legendą, wspaniałym zawodnikiem i człowiekiem był Tomasz Wójtowicz. Hala naprawdę zasłużenie nosi jego imię. Wiele osób mówi, że to był najlepszy siatkarz w historii naszego kraju. Jest w nas głęboki smutek i żal, bo żegnamy wielką legendę siatkówki - podkreśla Śliwka. ZAKS-ie wypadły dwa ważne ogniwa. "Nasza forma nie była najwyższa" AL-KO Superpuchar Polski to jednak nadal szansa na zdobycie pierwszego trofeum w tym sezonie. Przed rokiem walczyły o nie te same drużyny. Wygrał Jastrzębski Węgiel, ale później nie zdołał sięgnąć po najcenniejszy krajowy triumf, czyli mistrzostwo Polski. Podobnie było w dwóch z trzech wcześniejszych edycji - Superpucharu mistrzostwem nie zdołała potwierdzić ani PGE Skra Bełchatów, ani ZAKSA. W 2019 r. trofeum również wznieśli kędzierzynianie, wówczas jednak nie dokończono sezonu z powodu pandemii. Większym problemem dla mistrzów kraju może być jednak inna statystyka - wyniki z tego sezonu. ZAKSA przegrała dwa z pięciu pierwszych meczów w PlusLidze. Szczególnie wyraźna była piątkowa porażka 0:3 z PSG Stalą Nysa. Takie problemy to nowość. W ostatnich latach kędzierzynianie śrubowali raczej rekordy meczów bez porażki. Z nowym trenerem Tuomasem Sammelvuo ich gra na razie nie przypomina jednak rozpędzonej machiny z poprzednich sezonów. - Mają swoje problemy. Będą mieć ciężką przeprawę. Sercem będę za ZAKS-ą, ale rozumiem jednak Jastrzębie - mówi Interii Dominik Kwapisiewicz, były team menedżer ZAKS-y, a dziś trener Ślepska Malow Suwałki. - Denis Kariagin to nie Kamil Semeniuk. Nie ma Norberta Hubera, spora droga przed nim, zanim pojawi się na parkiecie. Kiedy jednak wypadają dwa takie ogniwa, nie jest to łatwo scalić. To właśnie brak Semeniuka, który podbija ligę włoską, wygląda na najbardziej bolesny. Klubowi nie udało się znaleźć następcy na podobnym poziomie, co jeden z czołowych przyjmujących świata. Do jego gry nie potrafi na razie nawiązać ani Kariagin, ani Wojciech Żaliński. I choć w drużynie pozostało trzech wicemistrzów świata, nie wszyscy są w pełni formy - Śliwka na początku sezonu musiał radzić sobie z urazem. - Nie jest ważne, kto jest faworytem. Chcemy wyjść na boisko i walczyć o każdy punkt, wygrać ten Superpuchar. Przed rokiem lepszy był Jastrzębski Węgiel, ale w tym roku chcemy wziąć rewanż. Zdajemy sobie sprawę, że w ostatnich meczach nasza forma nie była najwyższa, ale mocno pracujemy nad tym, aby jakość naszej gry w siatkówkę była coraz wyższa - podkreśla kapitan ZAKS-y. Jastrzębski Węgiel faworytem? "Ktoś może wierzyć w przesądy" Faworytem będą jednak jastrzębianie. I to mimo bolesnej historii konfrontacji z ZAKS-ą z poprzedniego sezonu. Kędzierzynianie sięgnęli po “potrójną koronę", a w drodze do każdego z triumfów pokonywali Jastrzębski Węgiel. Ograli go w decydujących meczach Pucharu Polski i PlusLigi, w Lidze Mistrzów wygrali w półfinale. Ale jastrzębianie, w przeciwieństwie do rywali, przez ligę idą na razie jak burza. Z kompletem punktów przewodzą tabeli, przegrali dotąd tylko dwa sety. W dorobku mają m.in. imponujące zwycięstwo 3:0 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, brązowym medalistą poprzedniego sezonu. Klub utrzymał skład z poprzedniego sezonu, a drużyna błyskawicznie przystosowała się do pomysłów nowego trenera Marcelo Mendeza. - ZAKSA na pewno wyjdzie naładowana, będzie chciała wygrać i pokazać swoje umiejętności. Spodziewamy się ciężkiego, zaciętego pojedynku. Ktoś może wierzyć w jakieś przesądy, ale my, jako drużyna, nie patrzymy na to tak, że lepiej przegrać Superpuchar, żeby potem zdobyć mistrzostwo Polski. Chcemy wygrać to trofeum. Jeśli zagramy na swoim poziomie, na którym potrafimy grać, na pewno postawimy się ZAKS-ie i będzie jej bardzo ciężko - zapowiada przed kamerą klubowej telewizji Tomasz Fornal, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla. Jego drużyna będzie faworytem. Tyle że ZAKSA w poprzednich sezonach pokazała, że do najważniejszych spotkań potrafi się przygotować jak mało kto. Czy dziś to potwierdzi? Początek meczu ZAKSA - Jastrzębski Węgiel o godz. 18, transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go.